W uzasadnieniu decyzji sądu czytamy, że z wywiadu środowiskowego przeprowadzonego, iż skazany prowadzi obecnie ustabilizowany tryb życia i wykonywanie kary w domu może go zresocjalizować.
Skazany mieszka z żoną i dwójką dzieci, a pełnoletni domownicy wyrażają zgodę na taką karę. Sąd stwierdził, że mimo iż Stonoga, mimo że jest osobą wielokrotnie karaną za popełnianie przestępstw, to aktualnie zachowuje się poprawnie i dąży do ustabilizowania swojej sytuacji życiowej. Sąd zgodził się na to, aby Stonoga wykonywał pracę zarobkową poza miejscem stałego pobytu w godz. 8 -20.
Sam Zbigniew Stonoga skomentował decyzję sądu na Facebooku. „Jestem wolny. Okazuje się kolejny raz że są jeszcze sędziowie dla których prawo znaczy wiele. Są też sędziowie którzy obok sprawiedliwości mają odwagę przeciwstawienia się bezprawiu w postaci nacisków” – podkreślił. Dodał, że teraz „będzie kampania na sto fajerek”. Biznesmen wystawił własną komitet w najbliższych wyborach parlamentarnych, ale list nie udało mu się zarejestrować we wszystkich okręgach.
Stonoga wyznaczył też nagrodę 25 tys. złotych „każdemu policjantowi który opowie przed kamerą jak naciskała Piotrowska (minister spraw wewnętrznych – red.) na odnalezienie go i wsadzenie do więzienia”.
Jak wyliczyła "Gazeta Wyborcza", na początku tego roku w Prokuraturze Okręgowej Warszawa-Praga toczyło się 81 spraw związanych z biznesmenem, które w większości sam zainicjował. W 2011 roku przedsiębiorcę skazano prawomocnie za groźby wobec funkcjonariusza publicznego i znieważenie go, a w 2012 roku za doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem. W czerwcu sąd apelacyjny utrzymał go w mocy i od początku września biznesmen powinien siedzieć w zakładzie karnym na warszawskiej Białołęce. Jednak wcześniej zapowiedział, że tego nie zrobi. Groził nawet, że „wsadzi sobie wcześniej granat do ust”.