"Kiedyś kandydatem na premiera był Piotr Gliński, teraz mamy panią Szydło. W 2005 Jarosław Kaczyński mówił, że nie będzie premierem, a życie pokazało co innego. Wszystko się może zdarzyć, scenariusz jest w głowie prezesa" - mówi Ewa Kopacz w wywiadzie.
O wątpliwościach, czy wobec fali uchodźców nie lepiej było od początku zadeklarować europejską solidarność, Ewa Kopacz mówi: „Nie stać nas na przyjęcie emigrantów ekonomicznych, ale chcemy być solidarni z tym, którzy szukają bezpiecznego miejsca do życia". Początkowy opór Polski tłumaczy tym, że zderzyliśmy się z czymś co wzbudziło jej opór - chodziło o sposób narzucania rozstrzygnięć.
Ewa Kopacz stwierdza, że chce wygrać wybory, aby Polacy, gdy nasz kraj zmniejszył już dystans wobec Zachodu, Polacy poczuli ten Zachód także w kieszeniach. I obiecuje, że - w przeciwieństwie do PiS - potrafi dotrzymać słowa. O prezydencie Andrzeju Dudzie i jego zagranicznych wystąpieniach: „Jest miła odmiana, mam nadzieję, że na stałe".
„GW" przypomniała Ewie Kopacz wywiad Ludwika Dorna dla „Polska The Times", w którym powiedział on: „Platforma to nie jest szambo, ale gównem zalatuje". Pani premier odpowiedziała: „Ludwik Dorn słynął w parlamencie z dość oryginalnych określeń. Ludzie szanują go również za to, że potrafił być oryginalny. Nie zawsze zgadzam się z jego opiniami i w tej konkretnej sprawie też się nie zgadzam".