Reklama

Były baron Platformy z zarzutami

Były minister sportu w rządzie Platformy Andrzej B. usłyszał zarzut fałszowania oświadczenia majątkowego.

Aktualizacja: 29.02.2016 15:59 Publikacja: 29.02.2016 15:49

Andrzej B.

Andrzej B.

Foto: Fotorzepa/Jerzy Dudek

Czytaj także:

Agenci CBA w poniedziałek rano pod Łodzią weszli do domu byłego sekretarza generalnego partii i do niedawna polityka numer 2 w Platformie Obywatelskiej Andrzeja B.

„Szukamy dodatkowych dowodów, dokumentów m.in. wskazujących na posiadanie pieniędzy lub papierów wartościowych, ewentualnych rachunków dotyczących wydatków na cenną biżuterię, wakacje, opłaty za remonty mieszkań rodziny, ubezpieczenia samochodu z wysokiego segmentu, zakupy drogiego wyposażenia. Wykonujemy kopie dysków i nośników” – informowało wczoraj przed południem CBA.

Sześć zarzutów

Wszystkie czynności CBA wykonywało na zlecenie Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która prowadzi śledztwo w sprawie podawania przez polityka nieprawdy w oświadczeniach majątkowych, gdy był posłem PO i członkiem rządów Donalda Tuska i Ewy Kopacz.

B. nie został zatrzymany, wezwano go do prokuratury, by postawić siedem zarzutów.

Według naszych ustaleń chodzi o przestępstwa z art 233 § 1 i 6 kodeksu karnego (poświadczenie nieprawdy w oświadczeniach majątkowych, za co grozi do trzech lat więzienia), a także z kodeksu karnego skarbowego (ukrywanie majątku).

Reklama
Reklama

Dochodzenie w sprawie B. nie jest efektem działań nowego szefostwa CBA, pochodzącego z nominacji PiS. Agenci antykorupcyjni wzięli wpływowego polityka PO pod lupę jeszcze za rządów tej partii, gdy szefem CBA był Paweł Wojtunik. Agenci ustalili w trakcie wstępnej kontroli, że oświadczenia majątkowe B. za lata 2010–2014 mogą być nieprawdziwe. W związku z tym łódzka delegatura CBA wszczęła formalne dochodzenie i zaczęła badać majątek polityka.

Już w połowie minionego roku Wojtunik mówił jasno o podejrzeniu popełnienia przestępstwa zatajenia majątku przez B. Ale minister w rozmowie z „Rzeczpospolitą” przekonywał wówczas, że pomylił się w oświadczeniach majątkowych. W poniedziałek B. nie odpowiedział na nasze pytania.
Poniedziałkowe oświadczenie CBA podważa jednak wersję polityka: „Agenci CBA ustalili, że Andrzej B., składając oświadczenia majątkowe, zaniżał swoje dochody nawet o ponad 85 tys. zł oraz nie ujawniał posiadania wspólnego majątku – samochodu”.

Zbyt drogie auto

Sprawa zaczęła się jesienią 2014 r. właśnie od zainteresowania CBA drogim, wartym ćwierć miliona autem B. To wtedy ruszyła kontrola jego oświadczenia majątkowego. Według naszych informacji B. utrudniał agentom działanie. Odmawiał udostępnienia dokumentów i nie podpisywał protokołów kontrolnych.

B. jest pierwszym politykiem, którego majątek sprawdzano wedle nowego kodeksu karnego, który wszedł w życie 1 lipca. Dlatego dochodzenie samodzielnie prowadziło CBA. Gdyby wciąż obowiązywały poprzednie przepisy, to już ponad rok temu zajęłaby się nim prokuratura.
B. był ministrem sportu do czerwca minionego roku. Stracił stanowisko, gdy ówczesna premier Ewa Kopacz wyrzuciła wszystkich nagranych w aferze taśmowej. Choć nagrania z udziałem B. nie wypłynęły, wiadomo, że został nagrany podczas rozmów z miliarderami Janem Kulczykiem i Michałem Sołowowem.

Ale akurat wpisywanie jego dymisji w aferę taśmową było tylko pretekstem. Dla nikogo w Platformie nie było tajemnicą, że B. odchodzi ze względu na postępowanie CBA. W kolejnych tygodniach ustąpił ze stanowiska sekretarza generalnego Platformy – czyli szefa struktur partii – a także zrezygnował z kandydowania w wyborach parlamentarnych.

Upadek spółdzielcy

To jeden z najbardziej spektakularnych upadków politycznych w czasach rządów Platformy.

Reklama
Reklama

Gdy premierem był Donald Tusk, B. był tak naprawdę człowiekiem nr 2 w partii. Stworzył największą frakcję wewnątrz Platformy, tzw. spółdzielnię, czyli sojusz regionalnych baronów i posłów z drugiego szeregu partii. Jego naturalnym wrogiem był Grzegorz Schetyna.
Dlatego też Tusk wykorzystywał B. w swych rozgrywkach przeciw Schetynie. W czasach swej największej świetności – między 2010 a 2013 r. – spółdzielnia kontrolowała ponad połowę regionów Platformy i miała większość w zarządzie partii. Po upadku B. większość spółdzielców zawarła ze Schetyną pragmatyczny sojusz i poparła go w wyborach na szefa Platformy. 

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Warszawa
Kolejne dziesiątki milionów w remont Sali Kongresowej. Termin otwarcia się oddala
Kraj
Czeski RegioJet wycofuje się z przyznanych połączeń. Warszawa najbardziej dotknięta decyzją
Kraj
Warszawiacy zapłacą więcej za wywóz śmieci. „To zwykły powrót do starych stawek”
Kraj
Zielone światło dla polskiej elektrowni jądrowej i trzęsienie ziemi w PGE
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama