Państwo Wojciechowscy wobec tego zdecydowali się pojechać do komisu w Płocku. Na miejscu okazało się, że stan opla odbiega od przedstawionego w opisie ogłoszenia i na zdjęciach. Po negocjacjach i obniżeniu ceny zdecydowali się jednak na zakup samochodu.
Wtedy też okazało się, że handlarz nie posiada na miejscu dokumentów niezbędnych do rejestracji samochodu w Polsce. Zobowiązał się, że dośle je w przeciągu siedmiu dni. Gdy pani Marta otrzymała dokumenty, okazało się, że opel w rzeczywistości jest o rok starszy niż zapewniał sprzedawca. Mało tego, po 19 dniach od zakupu auto trafiło do mechanika. Jeżdżącego samochodem syna zaniepokoiły dziwne dźwięki dochodzącego z silnika. Okazało się, że konieczny jest jego remont silnika, a koszty naprawy przekroczyłyby 6 tysięcy złotych. Tymczasem pani Marta za samochód zapłaciła 24 tys. zł.