Barbara Hollender: Słaba Meryl Streep i jej żenujące filmy? Prowadzący to podchwycił

- Prowadzący podchwycił ten wątek i zapowiedział Meryl Streep słowami, że to taka słaba aktorka, która zagrała w ponad 50 żenujących filmach - mówiła w programie #RZECZoPOLITYCE Barbara Hollender, krytyk filmowy „Rzeczpospolitej”.

Aktualizacja: 27.02.2017 10:29 Publikacja: 27.02.2017 09:54

Barbara Hollender

Barbara Hollender

Foto: rp.pl

Gość programu mówiła o niecodziennej sytuacji, gdy pomylono zwycięzcę i zamiast filmowi „Moonlight”, organizatorzy chcieli wręczyć statuetkę autorom filmu „La La Land”.

- Coś takiego na gali oscarowej jest niebywałe – mówiła Hollender. - Komentarze są różne, np.: nareszcie coś ludzkiego podczas tej zaplanowanej co do minuty gali – dodała.

Nie zabrakło podczas gali rozdania nagród też nawiązań do polityki i prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa, któremu zdarzyło się kiedyś w złym tonie wypowiedzieć o aktorce. - Prowadzący podchwycił ten wątek i zapowiedział Meryl Streep słowami, że to taka słaba aktorka, która zagrała w ponad 50 żenujących filmach – mówiła Hollender.

Podczas gali częstymi przerywnikami są reklamy, dzięki którym gala może być w ogóle sfinansowana. - Po raz pierwszy zdarzyło się, że ogłoszenia wykupił NY Times. To nie jest mała suma, bo te ogłoszenia dochodzą nawet do 2 mln dolarów – mówiła Hollender.

- Hollywood od dekady mocno walczy, że akademia staje się coraz bardziej nowoczesna. Oscary były zawsze taką tradycyjną nagrodą w świecie, na które zżymali się krytycy – mówiła gość programu. - Dziś akademia musi reagować na czas, który nastał. Szczególnie to się zaznacza od 2001 r., gdy Amerykanie przestali czuć się tak bezpiecznie, jak to było w przeszłości – dodała Hollender.

- Czarna Ameryka, jeśli można tak mówić, walczyła o swoje miejsce w Hollywood – powiedziała Hollender. Krytyk dodała, że w przeszłości Denzel Washington czy Morgan Freeman ocierali się o główne Oscary, ale ich nie zdobywali. - Kilka lat temu, gdy Halle Berry dostała Oscara, to płakała na scenie – wspomniała Hollender.

Podczas gali, która odbyła się ubiegłej nocy, aż trzy filmy z czarnoskórymi aktorami czy reżyserami, miały swoje „5 minut”. - Trzy główne filmy zebrały 15 nominacji razem – mówiła Hollender. - „Moonlight”, w którym nie ma ani jednego białego aktora, zrobiony poza Hollywood – mówiła m.in. o zwycięzcy gali. - Gdyby akademia nagrodziła "La, la, land", to by mówiono, że hołduje starej wartości – dodała.

Gość programu mówiła o niecodziennej sytuacji, gdy pomylono zwycięzcę i zamiast filmowi „Moonlight”, organizatorzy chcieli wręczyć statuetkę autorom filmu „La La Land”.

- Coś takiego na gali oscarowej jest niebywałe – mówiła Hollender. - Komentarze są różne, np.: nareszcie coś ludzkiego podczas tej zaplanowanej co do minuty gali – dodała.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Kolejne ludzkie szczątki na terenie jednostki wojskowej w Rembertowie
Kraj
Załamanie pogody w weekend. Miejscami burze i grad
sądownictwo
Sąd Najwyższy ratuje Ewę Wrzosek. Prokurator może bezkarnie wynosić informacje ze śledztwa
Kraj
Znaleziono szczątki kilkudziesięciu osób. To ofiary zbrodni niemieckich
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Materiał Promocyjny
20 lat Polski Wschodniej w Unii Europejskiej