Historię obywatela Rumunii Claudiu Crulica opisuje najnowszy „Tygodnik Powszechny”.
Crulic mieszkał w Krakowie. W lipcu 2007 r. widziano go w sklepie, w którym ktoś ukradł portfel sędziemu. Choć się nie przyznał, sąd nakazał tymczasowe aresztowanie. Trafił do aresztu przy ul. Montelupich. We wrześniu napisał list do dyrektora aresztu. Chciał rozmawiać z rumuńskim przedstawicielem dyplomatycznym. Oznajmił, że rozpoczyna głodówkę. Przez cztery miesiące nikt nie zajął się jego sprawą. – Nie zrobiono nic, by mu pomóc – mówi osoba, która miała z nim kontakt.
Specjaliści nie mogą uwierzyć, że taki dramat wydarzył się w XXI w. w demokratycznym kraju. – Nigdy nie słyszałem o podobnej historii – mówił „TP” dr Teodor Bulenda z Instytutu Profilaktyki Społecznej i Resocjalizacji UW. Kierownictwo aresztu uważa jednak, że postępowało w tej sprawie zgodnie z przepisami.
– Winny jest sąd. Wydał absurdalną decyzję o tymczasowym aresztowaniu. Nie nadzorował właściwie pobytu tej osoby w areszcie, a to jego obowiązek – mówi „Rz” prof. Zbigniew Hołda z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.