Na zaplanowaną na godz. 10 rozprawę nie będzie mógł się stawić Krzysztof P., który w środę został aresztowany do sprawy prowadzonej o pranie brudnych pieniędzy. Podejrzanym w sprawie jest także Marek Dochnal i pracownicy jego firmy. – Zarzuty, które stawiają śledczy, są absurdalne – twierdzi lobbysta.
Obydwie sprawy prowadzi Wydział Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej w Katowicach. – W sprawie o korupcję już nic się nie zmieni, natomiast w śledztwie o pranie brudnych pieniędzy Krzysztof P. może mataczyć, stąd nasze zażalenie – tłumaczy naczelnik wydziału Zbigniew Pustelnik.
Krzysztof P. już po raz drugi został zatrzymany do sprawy o pranie brudnych pieniędzy. Po raz pierwszy w styczniu i przybywał za kratkami aż Sąd Okręgowy w Warszawie zamienił areszt na kaucję. Prokuratura nie dała za wygraną i odwołała się do Sądu Apelacyjnego, który w poniedziałek zadecydował o trzymiesięcznym areszcie dla Krzysztofa P. Policjanci zatrzymali do w środę wieczorem i na noc osadzili w izbie zatrzymań znajdującej się 200 metrów od domu. – Takie postępowanie jest nieludzkie – stwierdziła żona.
W środę Krzysztof P. trafił do aresztu na Mokotowie, skąd nie będzie mógł zostać przewieziony w piątek do sądu w Pabianicach. – Nie mam jeszcze oficjalnych informacji o aresztowaniu, a o przywiezienie oskarżonego muszę wystąpić do jednostki więziennictwa, w której przebywa – tłumaczył w czwartek Przemysław Zabłocki, przewodniczący wydziału karnego Sądu Rejonowego w Pabianicach.
Marek Dochnal, który chce jak najszybszego rozpoczęcia procesu, był całą sytuacją zniesmaczony. – Przebywałem ponad trzy lata w areszcie, osiem miesięcy czekam na rozpoczęcie procesu, będąc najpierw podejrzanym, a potem oskarżonym. Nie mam możliwości obrony i dowiedzenia, że w tym procesie powinienem występować wyłącznie jako świadek. Na działania polskich organów sprawiedliwości złożyłem skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.