Śledczy z Prokuratury Krajowej w Gdańsku, która wyjaśnia nieprawidłowości w śledztwie dotyczącym porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika, chcą postawić Rutkowskiemu dwa zarzuty.
Pierwszy, jak się dowiedziała nieoficjalnie „Rz”, będzie dotyczył składania fałszywych zeznań przez detektywa. Rutkowski, przesłuchany przez olsztyńskie Centralne Biuro Śledcze wiosną tego roku, zaprzeczył, że zna Andrzeja K. pseudonim Gruby, który wyłudził od rodziny Olewników 800 tys. zł w zamian za pomoc w odnalezieniu porwanego Krzysztofa. Tymczasem „Grubego” polecił Olewnikom Sławomir P. – pracownik firmy Rutkowskiego.
– Andrzej K. został przedstawiony Olewnikom jako „informator z Pomorza”. Dzięki kontaktom ze stołecznymi gangsterami miał pomóc znaleźć porwanego. Podsuwał jednak bezwartościowe informacje, za które wyciągnął od zrozpaczonej rodziny łącznie 800 tys. zł – mówi „Rz” jeden z policjantów zajmujących się sprawą.
Rutkowski podczas niedawnego przesłuchania w prokuraturze, na które sam się zgłosił, zeznał, że nie zna „Grubego” i nie polecał go Olewnikom. Ale śledczy mają dowody, że detektyw kłamał. – Rutkowski został wynajęty przez biznesmena spod Zielonej Góry, by odnaleźć jego uprowadzonego syna. Na jedno ze spotkań przyjechał z Andrzejem K., o którym mówił, że to jego „dobry znajomy” i „zaufany współpracownik” – wyjaśnia nasz informator.Sam Andrzej K. w śledztwie przyznał, że do sprawy Olewnika został ściągnięty przez Rutkowskiego i jego pracownika. Potem, przesłuchany już jako podejrzany o wyłudzenie od rodziny 800 tys. zł, potwierdził współpracę z firmą byłego posła. Czy podzielił się pieniędzmi z Rutkowskim, tego „Gruby” nie zdradził.
Śledczy podejrzewają, że tak właśnie się stało. Stąd drugi zarzut, jaki ma usłyszeć Rutkowski. – Zebrany przez nas materiał pozwala zarzucić detektywowi udział w wyłudzeniu pieniędzy od rodziny Krzysztofa Olewnika – wyjaśnia nasz rozmówca z prokuratury.