Z Gruzji do Polski zostało wczoraj ewakuowanych ponad 150 osób. Wszyscy, którzy skorzystali z tej możliwości, chwalą przebieg akcji. Planowane są kolejne loty rządowego samolotu do Turcji i Armenii, skąd przylatują ewakuowani.
Bliscy wracających do kraju zaczęli się pojawiać przed lotniskiem wojskowym na Okęciu już około drugiej w nocy z niedzieli na poniedziałek. O tej porze miał przylecieć rządowy samolot z Erewanu z ewakuowanymi na pokładzie. W rzeczywistości samolot pojawił się na płycie lotniska dopiero około 6.30. Rodziny spędziły czas oczekiwania, śpiąc w samochodach.
– Czekam na wnuka. Ma 18 lat i pojechał do Tbilisi w odwiedziny do gruzińskich dziadków. Bardzo się denerwowałam. Chciałam, żeby jak najprędzej stamtąd uciekał – mówiła „Rz” Zofia Kuźma z Warszawy tuż po wylądowaniu samolotu.
Konstanty Kuźma szczęśliwie wrócił do Polski. Martwi się o rodzinę, która została w Gruzji. – Mój cioteczny brat został powołany do armii jako rezerwista. Jest niewiele starszy ode mnie, ledwie umie obsługiwać karabin. A teraz poszedł walczyć – mówi Konstanty.
Patrycja Laskiewicz i Otar Saralidze są parą. Pojechali do Gruzji, bo Otar chciał przedstawić Patrycję swojej rodzinie. Tam zastała ich wojna. – Wróciliśmy i chcemy bardzo podziękować polskiej ambasadzie w Tbilisi, że tak sprawnie zorganizowała ten powrót – mówi Patrycja. Mimo że jest z pochodzenia Polką, od dziecka mieszkała we Francji i ma tylko francuski paszport.