Nowy proces lubiński?

Wyrok na wicekomendanta MO, który kierował krwawą pacyfikacją w 1982 r., może być unieważniony. Wszystko przez urzędnicze zaniedbanie MON

Aktualizacja: 14.04.2009 02:11 Publikacja: 14.04.2009 00:07

Sąd Najwyższy w Warszawie

Sąd Najwyższy w Warszawie

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

30 kwietnia Sąd Najwyższy rozpatrzy kasację od wyroku złożoną przez adwokata Jana M. – wicekomendanta milicji w Lubinie na Dolnym Śląsku. W 2007 r. Sąd Okręgowy we Wrocławiu skazał go na prawie siedem lat więzienia za kierowanie krwawą pacyfikacją w Lubinie. 31 sierpnia 1982 r. zastrzelono trzech demonstrantów, czterech innych odniosło poważne rany.

Wcześniej trzykrotnie umarzano sprawę wicekomendanta. Proces, który zakończył się skróconym – na mocy ustawy amnestyjnej – wyrokiem, trwał od 1993 r. M. nie zaczął jeszcze odbywania kary ze względu na zły stan zdrowia. Ale i ten wyrok może zostać unieważniony, a proces trzeba będzie rozpocząć od nowa.

W marcu adwokat Jana M. mec. Beata Pawłowicz-Kaczmarek do wniesionej wcześniej kasacji dosłała uzupełniający wniosek. Zwraca uwagę, że w składzie orzekającym zasiadał sędzia Zbigniew Muszyński, delegowany z sądu wojskowego niezgodnie z przepisami. – Z identycznych powodów wrocławski Sąd Apelacyjny uchylił do ponownego rozpoznania wyrok w sprawie głośnego zabójstwa dwóch sióstr, gdzie orzekał sędzia Muszyński – zauważa mec. Pawłowicz-Kaczmarek.

– Uwzględniliśmy stanowisko Sądu Najwyższego w innej sprawie, w której orzekał ten sędzia – przyznaje rzecznik wrocławskiego Sądu Apelacyjnego sędzia Witold Franckiewicz. – Uchylił on wyrok ze względu na delegację podpisaną przez niewłaściwego urzędnika w MON.

[srodtytul]Bo zabrakło "i szkolnictwa"[/srodtytul]

Problem z niewłaściwymi delegacjami z MON wyszedł na jaw w 2007 r. Sąd Najwyższy badał wówczas wyrok, który wydał sędzia delegowany z warszawskiego sądu wojskowego do powszechnego. 27 stycznia 2007 r. siedmiu sędziów SN uznało, że pełnomocnictwo tego sędziego wygasło.

Dlaczego? Bo delegowaniem sędziów zajmował się dyrektor Departamentu Kadr i Szkolnictwa Wojskowego MON, a 1 stycznia 2007 r. podzielono ten departament na dwa oddzielne. Choć sędziów dalej delegowała ta sama osoba, teraz była ona już jednak tylko dyrektorem Departamentu Kadr. SN uznał, że formalnie był to już inny pion.

[srodtytul]Zaniedbanie MON[/srodtytul]

W sprawie lubińskiej delegacja dla sędziego Muszyńskiego do lipca 2007 r. była prawidłowa. Przedłużona na kolejne pół roku dwa tygodnie przed ogłoszeniem wyroku – już nie.

Sędzia Franckiewicz podkreśla, że zamieszania nie spowodowało niedbalstwo samego sędziego czy wrocławskiego sądu. – Nikt nie miał nawet pojęcia, że w MON nastąpiła akurat reorganizacja.

– Ponadto badanie legalności ministerialnej delegacji nie leży w naszych kompetencjach – dodaje sędzia Jerzy Menzel, wiceprezes wrocławskiego Sądu Okręgowego. Delegacje sędziów byłyby ważne, gdyby ówczesny szef MON Radosław Sikorski zaktualizował upoważnienie dla dyrektora Departamentu Kadr w sprawie delegacji sądów, tak jak to w lutym 2007 r. zrobił z innym upoważnieniem dotyczącym kilkudziesięciu innych uprawnień. O aktualizację nie zadbano także za szefowania Aleksandra Szczygły, za to regulowano wtedy np. wprowadzenie odznaki pamiątkowej Wojskowego Ośrodka Wykonywania Kary Ograniczenia Wolności w Ciechanowie.

Dziś resort twierdzi, że zaniedbania już naprawiono.

[srodtytul]Wicekomendant MO znów niewinny?[/srodtytul]

Czy Sąd Najwyższy nakaże powtórzyć proces w sprawie zbrodni lubińskiej? – Znam trzy orzeczenia SN, w których unieważniono wyroki z powodu niewłaściwej delegacji. I ten argument może zostać wzięty pod uwagę – obawia się sędzia Menzel.

Na początku marca wysłał wniosek o zaakceptowanie delegacji sędziego Muszyńskiego do Ministerstwa Sprawiedliwości i MON.

– Moim zdaniem pozwalają na to przepisy kodeksu postępowania administracyjnego – twierdzi sędzia Menzel, który ma nadzieję, że pisma zapobiegną wznawianiu procesu.

Prof. Zygfryd Siwik, karnista z Uniwersytetu Wrocławskiego, członek Rady Legislacyjnej: – Procedura nie może stać przed merytoryczną oceną odpowiedzialności. W tym wypadku nie doszło do naruszenia procedury karnej, a przedłużona niewłaściwie delegacja dla sędziego nie jest przecież jakimś rażącym, świadomym naruszeniem przepisów, lecz wynikiem technicznej reorganizacji wewnątrz ministerialnej. Jeśli taki drobiazg zrujnowałby proces lubiński, to polskie sądownictwo naraziłoby to na słuszne zarzuty, że nie działa w imieniu pokrzywdzonych.

– Jan M. został skazany prawie dwa lata temu. Do dziś nie siedzi, wykręca się chorobą, choć w więzieniu są również chorzy. Ale żeby proces miał być od nowa? – dziwi się Stanisława Trajkowska, żona jednego z zastrzelonych w Lubinie demonstrantów. – I tylko dlatego, że w papierkach coś się nie zgadza? To reszta nieważna? Świadkowie, którzy mówili, co robił wtedy wicekomendant, te wszystkie ustalenia biegłych, że wystrzelono do naszych mężów prawie tysiąc ostrych naboi, że strzelano do uciekających? Ja Jana M. spotykałam w sklepie osiedlowym, bo jeszcze kilka lat temu mieszkał w Lubinie. Po wyroku w 2007 r. mogłam z czystym sumieniem powiedzieć czwórce moich dzieci – to przez niego wasz tata nie żyje. A teraz co mam im mówić? Że ktoś gdzieś źle podpisał jakiś świstek i Jan M. znów jest niewinny?

30 kwietnia Sąd Najwyższy rozpatrzy kasację od wyroku złożoną przez adwokata Jana M. – wicekomendanta milicji w Lubinie na Dolnym Śląsku. W 2007 r. Sąd Okręgowy we Wrocławiu skazał go na prawie siedem lat więzienia za kierowanie krwawą pacyfikacją w Lubinie. 31 sierpnia 1982 r. zastrzelono trzech demonstrantów, czterech innych odniosło poważne rany.

Wcześniej trzykrotnie umarzano sprawę wicekomendanta. Proces, który zakończył się skróconym – na mocy ustawy amnestyjnej – wyrokiem, trwał od 1993 r. M. nie zaczął jeszcze odbywania kary ze względu na zły stan zdrowia. Ale i ten wyrok może zostać unieważniony, a proces trzeba będzie rozpocząć od nowa.

Pozostało 87% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo