Po 11 latach śledztwa winni zuchwałego zabójstwa szefa policji Marka Papały wciąż są bezkarni. Teraz się okazuje, że być może dlatego, iż w śledztwie mogło dojść do poważnych zaniedbań. Jak ustaliła „Rz”, od lipca 2008 r. w tajemnicy bada je Prokuratura Apelacyjna w Łodzi.
– Wiemy, że jest takie śledztwo w łódzkiej prokuraturze. Nie komentujemy – mówi Mariusz Sokołowski, rzecznik KGP.
Śledczy sprawdzają np., kto i dlaczego zatajał informacje przed prokuraturą, w tym m.in. policyjną notatkę z nazwiskami dwóch osób zamieszanych w sprawę. Co to są za osoby?
Rafał K. był prawą ręką wiedeńskiego gangstera Jeremiasza B. ps. Baranina, jednego z domniemanych zleceniodawców zabójstwa Papały. To K. miał śledzić generała w ostatnich miesiącach jego życia. Jedna z przyjętych wersji zakładała nawet, że to on zastrzelił komendanta. Z kolei Marcin P. to znajomy Rafała K. To on powiedział prokuratorom, że K. kazał się wozić samochodem w okolice domu Papały i obserwować jego auta. A po zabójstwie wyrzucić do Wisły pakunek z „rzeczami Papały”.
Skąd to wiadomo? Z wniosku o ekstradycję biznesmena Edwarda Mazura, który odrzucił amerykański sąd. Prokuratorom udało się ustalić rolę Rafała K. i zdobyć zeznania Marcina P. Ale gdyby notatka dotarła do nich wtedy, gdy powstała – miesiąc po zabójstwie, mogliby zgromadzić dużo szerszą wiedzę i może inaczej poprowadzić śledztwo.