Już wówczas owiany legendą bojownika, a jednocześnie męczennika sprawy niepodległości, dawny syberyjski zesłaniec i więzień caratu, współzałożyciel i przywódca Polskiej Partii Socjalistycznej, bojowiec, który łączył nurt reform społecznych ze sprawą walki o niepodległą Polskę, komendant I Brygady Legionów, szef Komisji Wojskowej Tymczasowej Rady Stanu, a w ostatnim czasie więzień stanu cesarza niemieckiego. Powracał do pracy państwowej przerwanej niemieckim więzieniem.
Służyć będę życiem swoim...
Komendanta i przybyłego wraz z nim Kazimierza Sosnkowskiego powitali na dworcu regent Zdzisław Lubomirski z adiutantem rtm. Stanisławem Rostworowskim, komendant naczelny Polskiej Organizacji Wojskowej na okupację niemiecką płk Adam Koc, kilku oficerów Legionów oraz dziennikarz Wacław Czarski, który przebieg powitania opisał i ogłosił w prasie. Następnie ks. Lubomirski pojechał dorożką wraz z Piłsudskim i Kocem do swego mieszkania przy ul. Frascati, a oficerowie odwieźli Sosnkowskiego na ul. Moniuszki.
Przy herbacie Józef Piłsudski odbył z ks. Lubomirskim i płk. Kocem półtoragodzinną rozmowę, w której omówiono aktualną sytuację polityczną na ziemiach polskich, w tym rozbrajanie okupantów, które rozpoczęło się już w południowej części Królestwa i w Galicji. Piłsudski i Lubomirski znali się od kilku lat, współpracowali w Tymczasowej Radzie Stanu i darzyli wzajemnym szacunkiem.
Po spotkaniu, w czasie przejazdu dorożką na ul. Moniuszki, Piłsudski był entuzjastycznie pozdrawiany przez mieszkańców stolicy, a przed domem na ul. Moniuszki zebrał się wiwatujący tłum pragnący zobaczyć Komendanta. Tam z balkonu powiedział: „Obywatele! Warszawa wita mnie po raz trzeci. Wierzę, że zobaczymy się niejednokrotnie w szczęśliwszych jeszcze warunkach. Zawsze służyłem i służyć będę życiem swoim, krwią ojczyźnie i ludowi polskiemu. Witam was krótko, gdyż jestem przeziębiony – bolą mnie gardło i piersi”.
Na przystanku niepodległość...
Tego dnia na ul. Moniuszki rozpoczął się wielki ruch, przybywały delegacje, odbywały się narady w sprawach politycznych i wojskowych, m.in. z szefem Sztabu Generalnego gen. Tadeuszem Rozwadowskim i zastępcą ministra wojny płk Janem Wroczyńskim. Ogółem Komendant przyjął 23 delegacje i wielu indywidualnych rozmówców. Delegacji PPS oznajmił: „Nie mogę przyjąć znaku jednej partii, mam obowiązek działać w imieniu całego narodu”. Kilka lat później powiedział, że: „wysiadł z czerwonego tramwaju na przystanku niepodległość”. Myliłby się jednak ten, kto traktowałby działalność Piłsudskiego w PPS w kategoriach instrumentalnych – mocą jego decyzji niepodległa Polska wprowadziła najbardziej postępowe w ówczesnym świecie ustawodawstwo społeczne.