„Długo wyczekiwany raport MAK będzie przygnębiającą lekturą. Wiemy, że nie było jednej przyczyny smoleńskiej tragedii, lecz wiele”. Niezwykle ważne słowa. Bo dotychczas czytając publicystykę „GW” można było odnieść wrażenie, że była tylko jedna przyczyna tej tragedii. Nazywała się Lech Kaczyński, który był wszystkiemu winien, a szczególnie temu, że wpadł do kabiny pilotów i kazał im lądować. A nawet, jeśli nie wpadł, to z pewnością piloci wiedzieli, że zaraz wpadnie. A tu - kilka godzin przed publikacją raportu MAK - taka wolta na Czerskiej. Oj, dzieje się!
"IPN nie wyjaśni sprawy Bolka" - alarmuje „GW”. "Po pięciu latach IPN zawiesił śledztwo w sprawie fabrykowania przez SB dokumentów przeciwko Lechowi Wałęsie. Były prezydent jest rozgoryczony i wzywa do "rozgonienia" instytutu" Nie dziwi mnie, że prezydent Wałęsa chce "rozgonić" IPN - to akurat żadna nowość.
Zdumiewająca jest bowiem hipokryzja w podejściu do tej instytucji. Najprościej mówiąc: jeśli historycy szukają dokumentów potwierdzających, że SB produkowała fałszywki przeciw Wałęsie - dobrzy historycy. A jeśli znajdą dowody na to, że Wałęsa mógł mieć epizod współpracy z tą służbą? Precz, hańba, rozgonić ich!
No i wydało się! Choć ma wąsy i woła „ho, ho, ho” Bronisław Komorowski to jednak nie święty Mikołaj. „Prezydent nie pomoże pracującym emerytom” — pisze na pierwszej stronie „Dziennik Gazeta Prawna”. „Mimo zapowiedzi, nie przygotuje ustawy, która umożliwi łączenie pracy z emeryturą bez zwolnienia się. Poprawka, która trafi do Sejmu, będzie czysto kosmetyczna”.
Ja bym się nie oburzał. Wszak prezydent mógł w ogóle poprawki nie zgłaszać, bądź wymyślić jakieś rozwiązanie, które utrudniłoby emerytom życie (np. taką: możesz łączyć etat i emeryturę, pod warunkiem że będzie to praca na wysokości, w szczególnie trudnych warunkach, bądź wymaga specjalistycznych, wysiłkowych badań medycznych). A tak, przynajmniej nie będzie jeszcze gorzej, niż mogłoby być.