52-latek po kłótni z obsługą i wezwaniu ochrony wystrzelił kilka pocisków z pistoletu w ściany i sufit.
Według policji, sytuacja miała miejsce przed godziną 6 rano w czynnym całą dobę supermarkecie. W sklepie było o tej porze bardzo niewielu klientów.
Jeden z nich podszedł w pewnej chwili do pracowników oburzony, że w innym miejscu nie było w tym czasie obsługi. - Gdy na miejsce poproszono ochronę, poziom jego agresji wzrósł. Mężczyzna oddał kilka strzałów w ściany i w sufit. To była broń ostra, widać przestrzeliny. Ochroniarze po chwili obezwładnili mężczyznę i przekazali wezwanej podczas zdarzenia policji - powiedział Gąska.
Policjanci zbadali zatrzymanego. Był pijany, miał niespełna 2 promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Mężczyznę przewieziono do policyjnej izby zatrzymań. Zanim zostanie przesłuchany, będzie musiał wytrzeźwieć.
Wiadomo, że to 52-letni pracownik firmy ochroniarskiej. - Nie był to ochroniarz tego supermarketu - zaznaczył Gąska. Mężczyzna miał pozwolenie na tzw. broń obiektową, czyli mógł jej używać tylko w miejscu pracy i podczas pracy. Po jej zakończeniu zobowiązany był do zdania broni. Nie wiadomo na razie, dlaczego tego nie zrobił.