30 lat temu w Polsce...

30 lat temu w Polsce każdy przeżył rankiem dotkliwą zmianę. Dziecko martwiło się, bo telewizja nie pokazała „Teleranka", tylko pana w generalskim mundurze i przydymionych okularach.

Publikacja: 13.12.2011 06:36

30 lat temu w Polsce...

Foto: ROL

Czy pan się martwił – do tej pory nie wiadomo. Funkcjonariusz SB cieszył się, że nareszcie może skuć solidarucha, a nawet i stłuc go po bezczelnej gębie. Wyprowadzony przez bezpiekę nocą z domu działacz NSZZ „Solidarność "zastanawiał się, czy zawiozą go do więzienia w kraju rodzinnym, czy w Kraju Rad. Jeden milicjant z przyjemnością dzierżył pałkę, drugi czuł się nieswojo. Żołnierzowi też bywało przyjemnie, ale czasem czuł wstyd. No i zimno.

Egzekutywę zawieszono, więc partyjny nie miał komu rzucić legitymacji. Inny się cieszył, że nareszcie towarzysze z wojska wzięli hołotę za mordę. Dziennikarz patrzył na nagle bezużyteczną maszynę do pisania i na kolegę, który w wojskowym mundurze czytał z namaszczeniem telewizyjny dziennik bezprawnych dekretów i zwykłych kłamstw. Z ulgą myślał, że go wyrzucą z redakcji. Chłop lękał się rekwizycji i dostaw obowiązkowych. Lekarz nie wiedział, jak dotrzeć do chorego, a chory – jak zawiadomić lekarza o chorobie. Dyrektor denerwował się, że wsadzą mu na kark komisarza. Spóźniony bał się godziny policyjnej, sąsiad sąsiada, a matka bała się o syna.

Syn zamiast znaczka wpinał w klapę opornik.

To wszystko po 16 miesiącach, w ciągu których zapominano już, co to strach. Po czasie entuzjazmu i nadziei, solidarności tak zaskakująco jednoczącej naród nadeszła – w rytmie stukotu żołdackich butów i chrzęście gąsienic – wielka zmiana. Ponury czas, jaki nastał 13 grudnia 1981 roku, przypominają dziś historycy z IPN. Przygotowali też drobiazgowo sprawdzoną listę ofiar stanu wojennego z informacją, czy znaleziono i ukarano winnych ich śmierci. Ta lista przynajmniej w naszej pamięci nie może ulec ani przedawnieniu, ani zatarciu.

Czytaj w dodatku "Stan wojny z narodem":

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Czy pan się martwił – do tej pory nie wiadomo. Funkcjonariusz SB cieszył się, że nareszcie może skuć solidarucha, a nawet i stłuc go po bezczelnej gębie. Wyprowadzony przez bezpiekę nocą z domu działacz NSZZ „Solidarność "zastanawiał się, czy zawiozą go do więzienia w kraju rodzinnym, czy w Kraju Rad. Jeden milicjant z przyjemnością dzierżył pałkę, drugi czuł się nieswojo. Żołnierzowi też bywało przyjemnie, ale czasem czuł wstyd. No i zimno.

Reklama
Kraj
Krok w strony budowy wieżowca przy Twardej 7. Będzie wąski, wysoki i podcięty
Kraj
Deweloperzy wybudują infrastrukturę. Warszawa wprowadza Zintegrowane Plany Inwestycyjne
Kraj
Radni Warszawy coraz bardziej anonimowi
Kraj
Ośrodek dla cudzoziemców pod Warszawą. Przebywa tam 170 mężczyzn
Kraj
Rekordowy czerwiec warszawskiego lotniska. „W czołówce Europy"
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama