O tym, że profesor straci stanowisko, wiadomo było od początku lipca. Na konferencji zwołanej po kontroli w szpitalu św. Rodziny zapowiedziała to prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Powodem zwolnienia miały być liczne uchybienia w pracy placówki. Jednak wypowiedzenia prof. Chazanowi nie wręczono, bo był na urlopie.
W poniedziałek rano profesor przyszedł do pracy. Dziennikarzom, którzy na niego czekali, powiedział, że po południu jest umówiony w stołecznym ratuszu na spotkanie z odpowiedzialnym za zdrowie wiceprezydentem Jackiem Wojciechowiczem.
Urzędnicy ratusza byli jednak szybsi. Jeszcze przed południem w szpitalu zjawił się dyrektor Biura Polityki Zdrowotnej i wręczył szefowi placówki wypowiedzenie.
– Przyjął je i podpisał – mówi Bartosz Milczarczyk, rzecznik ratusza. – Okres wypowiedzenia wynosi trzy miesiące, ale prof. Chazan jest zwolniony z obowiązku świadczenia pracy.
Sam profesor stwierdził, że przyjął wypowiedzenie z żalem i niesmakiem. – Nie uważam, abym zasłużył na jakąkolwiek karę. A jeśli były niewielkie nieprawidłowości, to kara wyrzucenia z pracy jest nieproporcjonalna do winy – mówi i dodaje, że odwoła się do sądu pracy.