Tomasz Nałęcz komentował w ten sposób dziś rano w TVN 24 pogłoski o tym, że to prezydent był autorem pomysłu, by mianować Grzegorza Schetynę na stanowisko szefa dyplomacji. Jak przekonywał prezydencki doradca, Komorowski był zdecydowanym zwolennikiem kontynuacji w polityce zagranicznej.
- Prezydent uważał, że w tej trudnej sytuacji międzynarodowej, przy krótkiej perspektywie rządu, w tym kształcie jest on na rok, bo są wybory, najlepszym rozwiązaniem byłaby kontynuacja - stwierdził Nałęcz - Prezydent był przekonany, że Sikorski jako minister spraw zagranicznych jest potrzebny w rządzie - dodał.
Właśnie z tego powodu, ciągnął minister, Komorowski zdecydował się publicznie skrytykować kadnydaturę Jacka Rostowskiego na szefa MSZ, któremu zarzucił brak doświadczenia w dyplomacji. Zdaniem Nałęcza dowodzi to faktu, że głowa państwa nie popierała wyboru Schetyny na to stanowisko.
- Jacek Rostowski i Grzegorz Schetyna mają dokładnie takie samo doświadczenie jako dyplomaci - powiedział.
Nałęcz odniósł się także do piątkowej wypowiedzi Ewy Kopacz na temat jej polityki w sprawie kryzysu na Ukrainie, która powiedziała, że "Polska powinna zachować się jak rozsądna kobieta", której pierwsza reakcja to "wpadam do domu, zamykam drzwi i opiekuję się własnymi dziećmi".