W nocy z 29 na 30 października 2013 r. pod klubem Enklawa w Warszawie doszło do starcia posła Przemysława Wiplera (dziś KNP) z funkcjonariuszami policji. Sytuacja została zarejestrowana na kamerach monitoringu, ale mimo że minął już ponad rok ani policja, ani prokuratura, ani sąd nie zdecydowały się opublikować filmu z zajścia. Nie robił tego także sam Wipler. - Taśmy zostały udostępnione tylko mi. Zostałem pouczony, że one są materiałem sprawy i za ich dalsze ujawnienie grozi odpowiedzialność karna - wyjaśniał nam poseł KNP w lipcu.
W czwartek kadry z nagrania opublikował "Fakt". Film widziała także "Rzeczpospolita". Na początku na nagraniu nie widać Wiplera, poseł kuca pod klubem i czeka na taksówkę, którą miał wracać z kolegą do domu. Ten ostatni rozmawia na ulicy z innym mężczyzną. To właśnie do nich przyjeżdża radiowóz na sygnale, z którego wysiada funkcjonariusz i od razu pryska gazem w twarz towarzysza Wiplera.
Rozpoczyna się dyskusja, po chwili poseł wstaje spod klubu i podchodzi do policjantów. Próbuje zabrać swojego kolegę do domu, ale funkcjonariusze go odcinają i wywołuje się dyskusja. Jeden z policjantów mocno popycha polityka, Wipler się broni, ale funkcjonariusz pryska mu gazem w twarz. Poseł się wycofuje, policjant podąża za nim. Na filmie widać szarpaninę, w trakcie której Wipler otrzymuje silny cios pięścią i przewraca się na ziemię. Policjant go obezwładnia i przyciska do ziemi, po czym uderza pięścią w podbrzusze.
Wtedy Wipler próbuje się wykręcić i wierzga nogami, starając się chronić miejsce, w które został trafiony. Wtedy na pomoc funkcjonariuszowi rusza policjantka, która przybyła z nim na interwencję. Na nagraniu widać, jak kilkanaście razy z dużą siłą bije posła pałką. Pomagać próbują także trzej ubrani po cywilnemu mężczyźni. Jeden z nich podnosi z ziemi pojemnik z gazem, po czym pryska leżącemu na ziemi politykowi w twarz. Po chwili, razem z dwoma towarzyszami zasłaniają kadr.
Nagranie podważa wersję policjantów i prokuratury, przedstawioną w akcie oskarżenia. Film z monitoringu podważa też relację jednego ze świadków, który zaraz po wydarzeniu twierdził, że to Wipler był agresorem, a policjanci próbowali go tylko uspokoić. "To taksówkarz, który w nocy z 29 na 30 października stał przy ul. Mazowieckiej" - przedstawiał go portal tvn24.pl.