"FAZ": Wiadomości TVP nie rozumieją niemieckiej ironii

Dziennik Frankfurter Allgemeine Zeitung (FAZ) analizuje reakcje w polskich mediach na klip satyryka Jana Böhmermanna „Be Deutsch”, w którym pojawia się m.in. premier Szydło.

Aktualizacja: 12.04.2016 16:32 Publikacja: 12.04.2016 15:50

Telewizja Polska - siedziba

Telewizja Polska - siedziba

Foto: Fotorzepa, Dominik Pisarek

Autor artykułu Stephan Stach pisze o socjologu Zdzisławie Krasnodębskim, który „ze śmiertelną powagą" tłumaczył widzom w telewizyjnych wiadomościach, na czym polega nikczemność satyrycznego klipu Böhmermanna „Be Deutsch". Według polskiego naukowca i europosła, pokazani w nim politycy reprezentują typowe dla dawnych Niemców: „faszyzm, hitleryzm, ksenofobię, populizm, nacjonalizm, nazizm", a przeciwstawieni im dzisiejsi Niemcy są liberalni, otwarci na świat i pełni współczucia, tak jakby nie mieli nic wspólnego z nazistowską przeszłością. To, że klip stał się aż tematem głównego wydania wiadomości w polskiej telewizji, „zawdzięcza okoliczności, że krócej niż przez sekundę można było w nim zobaczyć polską premier Beatę Szydło, razem z Donaldem Trumpem, Geertem Wildersem, Viktorem Orbánem, Marine Le Pen i Frauke Petry" – konstatuje autor "FAZ".

Mało zrozumienia dla ironii ma też, jego zdaniem, redakcja wiadomości TVP. Potwierdzeniem na to ma być stwierdzenie reportera Klaudiusza Pobudzina, iż „Szydło została ogłoszona przez ZDF nazistką". Tego samego zdania miał być publicysta Cezary Gmyz, według którego „Angela Merkel i wspierający ją dziennikarze chcą wznieść mur nierówności między europejskimi społeczeństwami". „Nigdzie nie zostaje wspomniane, że chodzi o satyrę" – podkreśla Stach i dodaje, że nawet sama Szydło zareagowała na Twitterze na rzekomy zarzut ZDF, iż miałaby być nazistką. „Ani ZDF, ani Böhmermann jej tego nie zarzucili", po swojej prowokacji na temat tureckiego prezydenta Erdogana, Böhmermann może być jednak zaskoczony, z jaką łatwością znalazł się w polskiej telewizji i to w godzinie najlepszej oglądalności – konstatuje autor.

True Germans

Przy czym klip ten, zauważa Stach, szydzi nie tylko z wyrażonego przez Orbana strachu przed „moralnym imperializmem" Niemców, ale tak samo karykaturuje true Germans, którzy „ze swojego mistrzowskiego na światową skalę pokonywania przeszłości są tak samo dumni jak z sortowania śmieci i dumy, że nie są dumni ze swojej narodowości".

Autor rozprawia się też z tezą, jakoby Böhmermann zniesławiał Polskę na zlecenie Angeli Merkel, względnie niemieckiego rządu. Utrzymywał to Klaudiusz Pobudzin, który do zespołu „Wiadomości" TVP przeszedł niedawno z telewizji „Trwam". Oparł się on na doniesieniu bulwarówki „Super Express", która z kolei powołała się na dwóch posłów PiS. Pobudzin ściągnął nawet na rozmowę warszawskiego korespondenta ZDF Armina Coerpera, jednak mimo „usilnie sugestywnych pytań, nie zdołał skłonić Coerpera do przyznania, iż rzeczywiście chodziło o tajemne polecenie niemieckiego rządu" – stwierdza autor artykułu.

Wygodna inscenizacja

Wzburzenie wokół klipu Böhmermanna pokazuje, jak szybko PiS zamienił media publiczne w rządowe, twierdzi Stephan Stach. „Pokazuje też, jak bardzo potrzebne jest polskiemu rządowi inscenizowanie się na ofiary niemieckich ataków, by odwrócić uwagę od własnych problemów". Rząd Szydło jest pod presją, bo wyraził poparcie dla całkowitego zakazu aborcji, przeciwko czemu protestują w całym kraju tysiące ludzi. Nie skończył się też jeszcze spór wokół Trybunału Konstytucyjnego. „Wieści o rzekomej obrazie z Niemiec pojawiają się jak na zawołanie. Rząd może pokazać, że nie pozwoli sobie na coś takiego, a już na pewno nie, kiedy tak jak w klipie Böhmermanna, Niemcy pojawiają się jako wegetarianie na rowerach. Szef MSZ Witold Waszczykowski już wcześniej uznał ich za zagrożenie narodowej tożsamości Polski" – szydzi Stach w swoim artykule zatytułowanym zresztą „Dlaczego Warszawa czuje się zagrożona niemieckimi rowerzystami".

Autor artykułu w FAZ twierdzi, że nieprzypadkowo klip interpretowany jest jako zarzut nazizmu, choć Szydło pojawia się tylko krótko w szeregu polityków odmawiających przyjęcia uchodźców. „W ten sposób bowiem łatwo nawiązać do historyczno-politycznej dyskusji toczonej w otoczeniu PiS, iż posługując się choćby pojęciami takimi jak »polski obóz koncentracyjny« Niemcy chcą jakoby zrzucić na Polaków odpowiedzialność za zbrodnie nazistowskie. Oburzenie tym ma przysłonić fakt, że krytykowanie przez Böhmermanna polskiej polityki wobec uchodźców najwyraźniej ugodziło w czuły punkt. Taka była też jego interpretacja w pierwszych polskich doniesieniach o klipie" – przypomina autor "FAZ".

Spokój sumienia następnych pokoleń

Stach powołuje się tu na krytyczny wobec rządu portal „naTemat", który napisał o klipie: „Oto odpowiedź na antyimigracyjną politykę". Przypomina, że po zamachach w Brukseli premier Szydło stwierdziła, że Polska nie przyjmie jednak obiecanych 6 tys. uchodźców, co ostro było krytykowane także w Polsce. Przed katastrofalnymi skutkami tej decyzji ostrzegał również Jerzy Haszczyński, szef działu zagranicznego konserwatywnego, „właściwie przychylnego PiS" dziennika „Rzeczpospolita". "FAZ" przytacza szereg wypowiedzi z jego komentarzy, w tym: „Totalny sprzeciw wobec przyjmowania uchodźców na długo zaszkodzi wizerunkowi naszego kraju", wyizoluje go w Europie i obciąży sumienia kolejnych pokoleń. „Chodzi o symboliczną pomoc. I o spokój sumienia następnych pokoleń, który – z zachowaniem proporcji – zapewniają nam teraz sprawiedliwi ratujący Żydów w czasach niemieckiej okupacji" – cytuje dalej "FAZ" publicystę „Rzeczpospolitej".

„Obecnie nic nie wskazuje na to, by polski rząd miał zamiar uwzględnić tę życzliwą radę. Medialna awantura wokół klipu Böhmermanna, w którym szefowa polskiego rządu widoczna jest na niespełna sekundę w niemiłym towarzystwie, wobec przestrogi Haszczyńskiego wydaje się prawie absurdalna. Nawet, jeżeli nie rozumie się ironii" – komentuje na łamach "FAZ" Stephan Stach.

Powyższy tekst jest omówieniem artykułu z prasy niemieckiej. Redakcja Polska DW nie bierze odpowiedzialności za przedstawione tam fakty oraz wyrażone poglądy.

Autor artykułu Stephan Stach pisze o socjologu Zdzisławie Krasnodębskim, który „ze śmiertelną powagą" tłumaczył widzom w telewizyjnych wiadomościach, na czym polega nikczemność satyrycznego klipu Böhmermanna „Be Deutsch". Według polskiego naukowca i europosła, pokazani w nim politycy reprezentują typowe dla dawnych Niemców: „faszyzm, hitleryzm, ksenofobię, populizm, nacjonalizm, nazizm", a przeciwstawieni im dzisiejsi Niemcy są liberalni, otwarci na świat i pełni współczucia, tak jakby nie mieli nic wspólnego z nazistowską przeszłością. To, że klip stał się aż tematem głównego wydania wiadomości w polskiej telewizji, „zawdzięcza okoliczności, że krócej niż przez sekundę można było w nim zobaczyć polską premier Beatę Szydło, razem z Donaldem Trumpem, Geertem Wildersem, Viktorem Orbánem, Marine Le Pen i Frauke Petry" – konstatuje autor "FAZ".

Pozostało 85% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo