Zmiana prawa rodziła się w bólu. „Rzeczpospolita" zabiegała o to od 2015 r. Pierwotnie nowa ustawa miała być gotowa w połowie poprzedniego roku, potem termin ten przesunięto na styczeń.
Opóźnienie było spowodowane tym, że nowe przepisy konsultowano z Polakami z zagranicy, m.in. z potomkami zesłanych przez władze Związku Sowieckiego do Kazachstanu (do polskich korzeni przyznaje się w tym państwie ok. 34 tys. osób).
Ostatecznie w piątek Senat bez głosu sprzeciwu przyjął nowelizację ustawy o repatriantach. Jeżeli podpisze ją prezydent Andrzej Duda, będzie obowiązywała od 1 września.
Aleksandra Ślusarek, przewodnicząca Związku Repatriantów RP, zakłada, że w ciągu dziesięciu lat do kraju będzie mogło powrócić ok. 10 tys. potomków zesłańców. Rozwiązania prawne przygotował minister Henryk Kowalczyk, a twarzą zmian jest Anna M. Anders, senator PiS, córka generała Władysława Andersa.
W pierwszej kolejności repatriacja obejmie około tysiąca Polaków z byłego Związku Sowieckiego, którzy zostali zesłani do Kazachstanu, Uzbekistanu, Armenii, Azerbejdżanu, Gruzji, Kirgistanu, Tadżykistanu, Turkmenistanu lub azjatyckiej części Rosji.