Wczorajsze naloty Amerykanów były odpowiedzią na atak, w którym zginął jeden z obywateli Stanów Zjednoczonych, a kilku zostało rannych.
Iracka milicja poinformowała, że zginęło co najmniej 25 osób, a ponad 50 zostało rannych w wyniku trzech nalotów, które przeprowadzili żołnierze USA.
- Krew męczenników nie pójdzie na marne, a nasza odpowiedź będzie bardzo dotkliwa dla amerykańskich sił w Iraku - zapowiedział dowódca Jamal Jaafar Ibrahimi.
Przeprowadzone przez Amerykanów naloty skrytykowali także Irańczycy. "Agresja USA na irackiej ziemi i przeciw irackim siłom, która jest jasnym przykładem terroryzmu jest mocno potępiana... i Iran zdecydowanie ją potępia" - oświadczył rzecznik MSZ Abbas Mousavi, cytowany przez irańską agencję informacyjną IRNA.
Do nalotów doszło, gdy w Iraku trwają burzliwe protesty. Uczestnicy domagają się zmiany systemu politycznego, który uważają za skorumpowany i utrzymujący większość Irakijczyków w ubóstwie. W zamieszkach zginęło ponad 450 osób, gdy siły bezpieczeństwa próbowały stłumić antyrządowe demonstracje.