„Zaminowali wszystko, co tylko można było zaminować. Siedziby urzędów, szkoły, przedsiębiorstwa. Nawet miejską kostnicę. Na dworcu kolejowym znaleziono ładunek wybuchowy w czajniku elektrycznym” – pisze w internecie mieszkanka miasta Julia.
Ukraińscy saperzy musieli wysadzić w powietrze dawny budynek miejskiej komendy policji, bo min było zbyt wiele i niektóre były tak skonstruowane, że nie można ich było rozbroić. Obecnie waży się los dawnej siedziby ukraińskiej służby bezpieczeństwa, podobnie zaminowanej. We wszystkich gabinetach są miny-pułapki, w jednym znaleziono zaminowaną drukarkę komputerową.
Rosyjska artyleria trafiła już kilka budynków mieszkalnych i centralny gazociąg
– Ludzie stoją na ulicach w kolejkach po wodę i pomoc humanitarną. Wodę rozdają za darmo, dostęp do internetu i doładowania telefonów też są bezpłatne – opisuje miasto kolejna jego mieszkanka. Dopiero teraz udało się uruchomić telefony w szpitalu miejskim.
– Mamy nadzieję, że w niektórych dzielnicach wkrótce pojawi się prąd i woda – dodaje. Ale rosyjskie wojska z drugiego brzegu Dniepru mogą to uniemożliwić. Obecnie codziennie ostrzeliwują zarówno Chersoń, jak i inne wyzwolone miejscowości.