Fortu Trump raczej już nad Wisłą nie będzie. Ale pozwalam sobie podpowiedzieć naszej władzy, by nie startowała z podobną propozycją do prezydenta elekta. Oferta zbudowania w Polsce Fortu Biden byłaby nie tylko dowodem skrajnego oportunizmu, ale mogłaby przyszłego (zapewne) lokatora Białego Domu zirytować. To, co podobało się narcyzowi Trumpowi, w kręgach Bidena na pewno zostałoby uznane za niestosowne.
Tym bardziej że nowy prezydent naszego głównego sojusznika świetnie Polskę zna. Bywał tu wiele razy, odegrał ważną rolę w poszerzaniu NATO, a do Putina ma stosunek mniej celebrycki niż jego poprzednik. Dlatego nie boję się o kurs Stanów Zjednoczonych wobec Rosji. W ogóle nie boję się o relacje polsko-amerykańskie. Biden ma w swoim otoczeniu świetnych znawców problematyki środkowoeuropejskiej, jak choćby Madeleine Albright, która jest wypróbowaną przyjaciółką Polaków. Zapewne nie pojawi się na żadnym z eksponowanych stanowisk w nowej administracji, ale bez wątpienia będzie wpływową doradczynią Białego Domu.