Trudno nie zapytać: na co liczy?
Odpowiedź daje weto prezydenta Lecha Kaczyńskiego wobec pomostówek. Jakkolwiek zapewne wynika ze szczerego przekonania, bo Lech Kaczyński naprawdę wierzy w sprawiedliwość społeczną, prawa pracownicze etc., to bez wątpienia wyznacza polityczny kierunek PiS: twarde postawienie na hasła socjalne, roszczeniowe, na "obronę ludzi pracy" i, ogólnie, antykapitalizm. Nic nowego?
Oczywiście. Jarosław Kaczyński jest tym rodzajem gracza, który z niesłychaną konsekwencją obstawia stale ten sam numer na ruletce, nie oglądając się na ponoszone straty, w przekonaniu, że w końcu ten właśnie numer musi wypaść. W wypadku diagnozy o zawłaszczeniu Polski przez układ musiał czekać ponad dziesięć lat, do afery Rywina. Teraz gotów jest czekać choćby i tyle samo, aż zmieni się sposób myślenia wyborców.
Ściślej, nie sposób myślenia, lecz to, co Amerykanie nazywają topics, czyli kwestia dla ludzi najważniejsza przy podejmowaniu decyzji. Jeśli dziś w sondażach 70 proc. Polaków opowiada się przeciwko prywatyzacji szpitali i tyle samo przeciwko wetu prezydenta wobec tejże prywatyzacji, to jasno widać, że na dziś Polacy bardziej nie lubią Kaczyńskich niż "liberałów". Ale prezes PiS liczy, że to się jeszcze zmieni, że wrócą nastroje, które przyniosły mu sukces w 2005 r.
Czy ma na co liczyć? Osobiście wątpię. Ale o pieniądze bym się nie założył.