Mirosław Żukowski: Jazda z chamami

Legia jest na dnie sportowym i wizerunkowym. Zajmuje ostatnie miejsce w tabeli Ekstraklasy, kibole biją piłkarzy, a kierownictwo klubu nie panuje nad tym, co dzieje się na boisku i na trybunach.

Publikacja: 13.12.2021 21:00

Kibice Legii podczas meczu Ligi Europy ze Spartakiem Moskwa

Kibice Legii podczas meczu Ligi Europy ze Spartakiem Moskwa

Foto: PAP/Leszek Szymański

Kiedy podczas meczu Ligi Europy ze Spartakiem Moskwa pojawił się na dwóch trybunach (to ważne, że nie tylko na „Żylecie”) napis „Jazda z kurwami”, padł mit, że to tylko grupa najbardziej agresywnych kiboli bawi się na tym stadionie według własnych zasad, wznieca haniebne przyśpiewki, a reszta to normalni ludzie z dziećmi. I teraz te dzieci wraz z opiekunami ułożyły z czarno-białych kartonów drugą część tego wulgarnego napisu.

Czy ci ludzie wiedzieli, co układają, czy ich to bawiło? Trudno powiedzieć, być może poddali się po prostu dyktatowi „Żylety”, która rozciąga już swoje zasady na cały stadion. Przede wszystkim o tym, jaki napis powstanie, musiało wiedzieć kierownictwo klubu, bo takiej kartoniady nie mogą niepostrzeżenie sporządzić zielone ludziki.

Podwładni właściciela Legii Dariusza Mioduskiego najwyraźniej zaakceptowali ten pomysł z głupoty lub ze strachu przed kibolami. Dla normalnego warszawiaka to dowód, że stadion, który klub dostał w dużym stopniu w prezencie od miasta, staje się miejscem, które trzeba omijać z daleka, szczególnie z dziećmi.

Czytaj więcej

Ekstraklasa: Legia Warszawa na samym dnie, trener odchodzi

Legia to dziś wstyd stolicy, człowiek w jej szaliku spotkany wieczorem w parku budzi strach, nawet jeśli jest łagodny jak baranek, bo taka jest siła stereotypu wykuwanego na trybunach. Nie tak dawno pod moim domem stałem w covidowej kolejce po chleb, a kilka metrów za mną babcia z dzieckiem w szaliku i czapeczce Legii. „Fajny strój” – powiedziałem, a pani ze smutnym uśmiechem zapytała: „Jest pan pewien?”, z czego chyba można wnosić, że nie we wszystkim się z dziećmi zgadza.

Kiedy wydawało się, że wybryk z meczu ze Spartakiem będzie przynajmniej do końca roku szczytem chamstwa i głupoty, kibole pokazali, że ich nie docenialiśmy: pobili piłkarzy Legii po porażce z Wisłą Płock i to w klubowym autokarze, który wjeżdżał do klubowego ośrodka.

Tak właściwie to akurat w tej sprawie zdziwienie jest naiwnością, bo to już nie pierwszy i nawet nie drugi raz dzieją się w Legii takie rzeczy. Kiedyś ówczesny kapitan warszawskiej drużyny Jakub Rzeźniczak, po tym jak dostał po twarzy od herszta kiboli, przekonywał, że do nikogo nie ma pretensji i tak naprawdę potknął się na szczotce.

Czytaj więcej

Kibole wdarli się do autokaru Legii Warszawa. Zaatakowano piłkarzy

Dariusz Mioduski ma szansę przejść do historii klubu jako właściciel i prezes, który nie panował nad niczym. Zatrudniał kiepskich zagranicznych trenerów, Polaka o nieciekawej przeszłości, a tych, którzy mieli Legię w sercu jak Jacek Magiera czy Aleksandar Vuković, zwalniał bez pardonu (Serb teraz wraca na ratunek, by dokończyć sezon). Po boisku biega gromada zagranicznych najemników z wyprzedaży, trafionych transferów było jak na lekarstwo.

Jak zobaczyliśmy w meczu ze Spartakiem, tolerancja dla chamstwa na stadionie rośnie. Pobicie piłkarzy jest dowodem, że Legia tonie, a jej kapitan stoi na mostku ze smutną miną i czeka na cud w zimowej przerwie. Mężem opatrznościowym ma być obecny trener Rakowa Częstochowa Marek Papszun jako człowiek z charakterem. Jeśli przyjdzie do Legii, nie wiadomo – gratulować mu czy współczuć.

O tym, że Legia nie jest już klubem, z którym przyzwoity warszawiak z głową nieurwaną przez futbolówkę może się utożsamiać, pan Mioduski zapewne nie myśli wcale. Takich jak my ten z pozoru subtelny harvardczyk już dawno porzucił bez żalu.

Kiedy podczas meczu Ligi Europy ze Spartakiem Moskwa pojawił się na dwóch trybunach (to ważne, że nie tylko na „Żylecie”) napis „Jazda z kurwami”, padł mit, że to tylko grupa najbardziej agresywnych kiboli bawi się na tym stadionie według własnych zasad, wznieca haniebne przyśpiewki, a reszta to normalni ludzie z dziećmi. I teraz te dzieci wraz z opiekunami ułożyły z czarno-białych kartonów drugą część tego wulgarnego napisu.

Pozostało 88% artykułu
Komentarze
Polski generał zginął pod Bachmutem? Jak teorie spiskowe mogą służyć Rosji
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Rafał Trzaskowski nie zjadł świerszcza, czyli kto zyskał na warszawskiej debacie
Komentarze
Bogusław Chrabota: Polacy nie chcą NATO w Ukrainie. Od lat jesteśmy trenowani, by się tego bać
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Ziobro, Woś, Pegasus i miliony z Funduszu Sprawiedliwości. O co toczy się gra?
Komentarze
Artur Bartkiewicz: „Pan jest członkiem”. Dlaczego Polaków nie wzrusza cierpienie polityków PiS?