Jeżeli coś można w tej sytuacji radzić politykom Prawa i Sprawiedliwości, to aby pamiętali o zasadzie "jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie".

Gdyby za czasów swoich rządów nie zadzierali z Trybunałem, gdyby nie wytaczali ciężkich armat przeciw sędziom i adwokatom, nie usiłowali rozbijać korporacji – może dziś ich wniosek byłby nieco przychylniej potraktowany.

Z decyzji Trybunału satysfakcji nie będzie chyba jednak miała także Platforma. Powołanie komisji naciskowej miało być spełnieniem złożonej przez Radosława Sikorskiego w kampanii wyborczej obietnicy: "dorżniemy watahę!". Tymczasem mijają kolejne miesiące, a pisowski wilk Jacek Kurski nawet nie musi się bardzo wysilać w komisji, aby utrudniać pracę kolegom z Platformy. Trwa tam nieudolna pogoń za króliczkiem i szkoda tylko Andrzeja Czumy z PO, który do komisji wszedł jako żywa legenda antykomunistycznej opozycji, a wyjdzie z niej jako bierny wykonawca poleceń partyjnej centrali.

Z badań "Rzeczpospolitej" wynika, że większość Polaków jest przekonana, iż tej komisji nie chodzi o wyjaśnienie czegokolwiek. Jej prace nie interesują już prawie nikogo. Komisja, za pomocą której Platforma usiłowała dorżnąć kaczystowską watahę, z każdym posiedzeniem dożyna się sama.

[ramka][link=http://blog.rp.pl/blog/2008/11/26/dominik-zdort-komisja-i-tak-zniszczy-sie-sama/]Skomentuj[/link][/ramka]