W przeciwieństwie do tych prawdziwie wielkich nie było w nim ani cienia ducha buntu. Grywał na zamówienie władzy i postaci wyjątkowo ugrzecznione, jak choćby sławny „Pan samochodzik". Zero kontrowersji.
Nie przyłączył się do bojkotu telewizji i kina po stanie wojennym. Do końca uciekał przed sytuacjami, które domagały się pokazania charakteru. Na żart zdobył się raz, występując u Barei jako wujek Dobra Rada w „Misiu". A jednak jakoś będzie go brakowało. Nie tylko jako najbardziej znanej twarzy PRL- u.