W piątek wielu klientów sieci alarmowało o wielkich kolejkach dla osób, które nie mogły okazać dowodu przyjęcia szczepionki. Nie powinno to być zaskoczeniem, ponieważ IKEA choćby na swojej stronie internetowej podała, że do 31 stycznia zmienia zasady w związku z rozporządzeniem Rady Ministrów z 14 grudnia. Wprowadza ono nowy, zmniejszony limit klientów - 1 osoba na 15 mkw. powierzchni sklepu, a w restauracjach IKEA zajętych może być 30 proc. miejsc przeznaczonych na potrzeby konsumpcji na miejscu. IKEA podaje, że do ustanowionego limitu liczby osób nie wlicza się osób zaszczepionych przeciwko COVID-19, pod warunkiem okazania przez te osoby unijnego cyfrowego zaświadczenia COVID lub zaświadczenia o szczepieniu, o negatywnym wyniku testu i o powrocie do zdrowia w związku z COVID-19.

Czytaj więcej

Niemcy: Część sklepów będzie oznaczać zaszczepionych klientów opaską

W efekcie pod sklepami stoją w kolejkach osoby które nie mogą lub nie chcą okazać dowodu szczepienia i to one protestują przeciwko temu rozwiązaniu, w mediach społecznościowych pojawiły się też informacje o wzywaniu przez nich policji. Zarzucają IKEA łamanie prawa, sieć w ich opinii ma nie mieć prawa sprawdzać zaświadczeń, choć rozporządzenie wprowadza taką możliwość.

Co więcej wiele firm rozważa podobny kierunek. - Nie mamy innej opcji, w świetle kolejnej fali związanej z omikronem sytuacja nie poprawi się szybko, limity zostaną pewnie zaostrzone. Musimy działać inaczej czeka nas likwidacja - przyznaje operator jednej z sieci centrów handlowych.

Także sieci spożywcze rozważają podobne rozwiązanie. Limity są drastyczne, powierzchnia sklepu niewykorzystana, a koszty rosną. Skoro ktoś nie chce się szczepić musi ponosić konsekwencje, inne kraje dawno poszły w tym kierunku - przyznaje jedna z sieci handlowych.