Joe Biden wygrał wybory w USA. Dla nas to dobrze?
Z perspektywy Polski i Unii Europejskiej, prezydent, który jest bardziej nakierowany na współpracę transatlantycką jest lepszym prezydentem. Trump kwestionował multilateralny porządek międzynarodowy, wręcz stawiał do pionu partnerów europejskich i własnych sojuszników podminowując ugruntowane instytucje takie jak NATO. Biden jest osobą znaną z przywiązania do sprawdzonego porządku atlantyckiego i współpracy instytucjonalnej z Unią Europejską. Z tego punktu widzenia jego wygrana jest dobra. Jest jeszcze warstwa czysto gospodarcza. Prawdopodobnie model polityki gospodarczej administracji prezydenta Bidena będzie, bardziej spójny z logiką europejską, np. w sferze klimatycznej czy odbudowy po COVID19 niż model prezydentury Donalda Trumpa. Stany Zjednoczone będą w sposób bardziej skuteczny i skoordynowany międzynarodowo prowadzić zarówno walkę z epidemią i wywołanym przez nią kryzysem gospodarczym. To samo w sobie powinno służyć gospodarce europejskiej, która jest eksporterem netto do USA a jej dobrobyt zależy od relacji z USA.
Jego wizja w kluczowych sprawach wydaje się zbieżna z naszymi interesami. Jest kwestia np. Nord Stream 2 czy handlu międzynarodowego.
Stara gwardia polityków amerykańskich, którą reprezentuje Biden, bardzo dobrze rozumie podział ukształtowany po II wojnie światowej, w tym potrzebę przeciwważenia Rosji w Europie. Z tego powodu nie należy się obawiać podczas tej kadencji osłabienia a raczej wzmocnienia obecności amerykańskiej w Europie. Nie znaczy to, że w USA nie ma bardziej długofalowych procesów, które będą stopniowo powodować, że rola relacji USA-UE czy USA-Rosja ulegną zmianie. Interesy Stanów silnie przesuwają się bowiem w kierunku azjatyckim. Ten wątek będzie ciążył na kadencją prezydenta Bidena niezależnie od jego silnej atlantyckiej orientacji. Dlatego będzie on starał się wzmocnić więzy USA z sojusznikami, żeby mieć silną flankę w zmaganiach z Chinami.