Polacy mają awersję do wydatków publicznych na administrację

Świadomość na co i ile państwo wydaje, zmniejsza poczucie marnotrawienia pieniędzy – wynika z analizy polskich ekonomistów.

Publikacja: 17.09.2024 04:30

Premier Donald Tusk

Premier Donald Tusk

Foto: Bloomberg

Co się stanie, gdy uzmysłowi się obywatelom, na co państwo wydaje publiczne pieniądze? To pytanie zadali sobie polscy ekonomiści. Artykuł Jakuba Sawulskiego (SGH), Nikodema Szewczyka (NHH Norwegian School of Economics) i Anety Kiełczewskiej (Polski Instytut Ekonomiczny) ukazał się w piśmie naukowym „European Journal of Political Economy”.

Tomasz Sitarski

Na co i ile państwo wydaje pieniędzy?

Punktem wyjścia było badanie z 2021 r., w którym zapytano Polaków o szacowaną przez nich skalę wydatków państwa (nie tylko rządowych, ale też samorządowych, ZUS, KRUS i innych instytucji) na poszczególne dziedziny życia.

Wynikało z niego, że przeciętnie znacząco, bo ponad dwukrotnie, zaniżaliśmy udział nakładów na emerytury. Szacowaliśmy, że wynoszą one 15 proc. całości, choć w rzeczywistości sięgały 34 proc. Sądziliśmy też, że dużo więcej niż w rzeczywistości państwo wydaje na ochronę środowiska (szacunek 9 proc. vs. 3 proc. naprawdę). Z kolei silnie przeceniliśmy m.in. skalę tego, ile państwo łoży na administrację publiczną (szacunek 16 proc. vs. 6 proc. w rzeczywistości).

Czytaj więcej

Deficyt w budżecie: to już niemal połowa planu na cały rok

Blisko co trzeci respondent uważał, że administracja to największy obszar wydatków państwa, choć w rzeczywistości na wiele innych obszarów (m.in. emerytury, ochronę zdrowia, edukację i naukę czy pomoc społeczną) wydaje się więcej środków.

Wiedza zmienia preferencje ws. wydatków państwa

Na tym jednak nie poprzestano. Sprawdzono, co stanie się z preferencjami badanych co do wydatków państwa, gdy pokaże się im ich prawdziwą strukturę. Części ankietowanych przedstawiono te dane, innym nie.

Wnioski? Wśród osób zaopatrzonych w wiedzę wyraźnie mniej było tych, które zapytane, w jakich obszarach państwa należy zwiększać wydatki, wskazywały na emerytury (48 vs. 36 proc.). Dwuipółkrotnie wyższy był z kolei odsetek badanych postulujących oszczędności w tej dziedzinie (10 vs. 26 proc.). Wyższy był też m.in. odsetek osób oczekujących wzrostu wydatków na ochronę środowiska (30 vs. 40 proc.) – a więc w kolejnej grupie, w której dysproporcja między rzeczywistą a domniemaną skalą wydatków była duża.

Wydatki na administrację? Wiedza niewiele zmienia

Jednak w jednym przypadku „uświadomienie” raczej nie zadziałało. Chodzi o wydatki na administrację. Informacja o rzeczywistych nakładach na nią tylko nieznacznie obniżyła chęci do cięć w tej materii (z 83 do 75 proc.). „Awersja do wydatków na ten cel jest tak silnie zakorzeniona, że nawet jak pokażemy, że są one dużo niższe niż się wydaje, to nadal wyraźna większość obywateli uważa, że trzeba je ciąć” – komentuje w portalu X dr Jakub Sawulski.

- Możemy stawiać hipotezy, jeśli chodzi o przyczynę - mówi w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Nikodem Szewczyk, jeden z autorów artykułu w „European Journal of Political Economy”. - To może być np. kwestia braku wiary, że podniesienie nakładów poprawi jakość administracji publicznej. Wydaje się, że ludzie po prostu woleliby, żeby państwo wydawało pieniądze na inne cele niż na obsługę aparatu państwowego - mówi.

Można domniemywać, że ważną kwestią są tu wykazywane w wielu badaniach niski poziom zaufania do instytucji publicznych czy wysoka awersja do płacenia podatków i składek społecznych. Kwestia dobrego uposażenia instytucji publicznych zaczyna być kluczowa dopiero w momentach próby (pandemia, powódź itd.).

Czytaj więcej

Deficyt w budżecie: to już niemal połowa planu na cały rok

Nie bez znaczenia jest też zapewne wpajana przez polityków wielu opcji od lat idea taniego państwa i walki z "rozbuchaną biurokracją" albo "opresyjnym systemem podatkowym".

Wiedza służy obywatelom

Tymczasem być może nie tędy droga. Eksperci apelują o wyposażanie nas, obywateli, w pełniejszą i obiektywną wiedzę o przeznaczeniu środków publicznych, w tym o praktycznych i pozytywnych przykładach ich wykorzystania. Badanie opisane w artykule Sawulskiego, Szewczyka i Kiełczewskiej wykazało, że po zapoznaniu się ze strukturą wydatków państwa, poczucie marnowania środków publicznych jest niższe.

Zmiana nie jest diametralna, ale mimo wszystko istotna. Grupa “uświadomiona” uważała, że średnio 39 proc. wydatków publicznych jest marnowana, ta „nieuświadomiona” wskazywała na 51 proc. Odsetek osób uważających, że państwo marnuje mniej niż jedną czwartą swoich wydatków, wzrasta po wyposażeniu w wiedzę z 23 proc. do 35 proc.

„Wiedza o wydatkach publicznych może sprzyjać zaufaniu, że środki są wydawane efektywnie” – napisano w konkluzjach publikacji. Tymczasem, jak zwracał uwagę w jednym ze swoich raportów Polski Instytut Ekonomiczny, zwiększenie świadomości obywateli jest m.in. jednym z warunków poprawy ściągalności podatków i zmniejszania szarej strefy. Sugerowano wówczas m.in. zwiększenie obowiązków informacyjnych administracji oraz uproszczenie sposobu prezentacji danych o finansach państwa.

„To świetny argument dla polityków za transparentnością wydatków państwa: jak powiecie ludziom na co wydajecie pieniądze, to jest szansa, że będą was lepiej oceniać” – komentuje wyniki analizy dr Sawulski. W konkluzjach artykułu możemy przeczytać, że uświadamianie obywateli, na co państwo wydaje pieniądze, może m.in. łagodzić presję na dodatkowe świadczenia dla emerytów np. na trzynastki i czternastki.

- Polityk ma zawsze swoją kalkulację. Ja myślę w trochę innych kategoriach: jeśli żyjemy w demokratycznym państwie, które pobiera sporą część pensji i świadczeń w podatkach, to pewna transparentność powinna być zachowana – mówi „Rzeczpospolitej” Szewczyk.

Niemniej od polityki trudno tu uciec. Z badania wynika, że zaopatrzenie obywateli w rzetelną wiedzę podnosi ocenę państwa w ich oczach, a także ma potencjał do pewnej zmiany ich preferencji. Tymczasem, jak zwracał uwagę PIE, możliwość dokonania zgodnego z własnymi preferencjami wyboru politycznego jest fundamentem demokracji. - Oczywiście nigdy nie będzie tak, że każdy będzie miał doskonałą wiedzę na temat wydatków publicznych. To nie jest najważniejsza rzecz w życiu. Ale mimo wszystko to potem wpływa np. na to czy i na kogo głosujemy. Warto więc dążyć w kierunku zwiększania tej świadomości - konkluduje Szewczyk.

Co się stanie, gdy uzmysłowi się obywatelom, na co państwo wydaje publiczne pieniądze? To pytanie zadali sobie polscy ekonomiści. Artykuł Jakuba Sawulskiego (SGH), Nikodema Szewczyka (NHH Norwegian School of Economics) i Anety Kiełczewskiej (Polski Instytut Ekonomiczny) ukazał się w piśmie naukowym „European Journal of Political Economy”.

Na co i ile państwo wydaje pieniędzy?

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Gospodarka
Netanjahu triumfuje, ale konflikt blokuje ożywienie gospodarcze
Gospodarka
Adam Glapiński: Stopy procentowe w dół ewentualnie w drugim kwartale 2025 roku
Gospodarka
Rosja kupuje „przyjazne kraje”. Dostaną miliardy dolarów tanich kredytów
Gospodarka
Zaległe 3 mld zł trafi do szpitali. To zapłata za II kwartał