Reklama

O wyższości słonia nad smokiem

To Indie, a nie Chiny będą dyktowały w przyszłości warunki na rynkach energetycznych – wynika z prognoz Międzynarodowej Agencji Energii.

Aktualizacja: 05.01.2015 06:14 Publikacja: 05.01.2015 03:15

Słonie na lotnisku im. Indiry Gandhi w New Delhi

Słonie na lotnisku im. Indiry Gandhi w New Delhi

Foto: AFP/Prakash SINGH

Chiny i Indie porównuje się nieustannie: ludność – Chiny 1,36 mld, Indie 1,25 mld. Ale to trochę tak, jakby porównywać smoka ze słoniem. Chiński PKB w 2013 r. wyniósł 16,16 biliona dolarów, indyjski – 7,3 bln. W Chinach, według oficjalnych danych, co trzecia osoba ma smartfona, w Indiach – co dziesiąta.

Klasa średnia w Chinach, czyli ta, która buduje popyt wewnętrzny, to 300 mln osób, w Indiach – 120 mln ludzi bardzo oszczędnych. Bogate elegantki z New Delhi po sari jadą częściej do tanich sklepów w Starym Delhi niż do eleganckich butików na Connaught Place. W Chinach pół miliarda ludzi korzysta ze smartfonów, w Indiach – 120 mln.

Tu buick, tam riksza

Chiński wzrost gospodarczy waha się od ponad 11 proc. PKB do 7 proc. w zależności od roku.  W Indiach jest to rokrocznie około 5 proc.

– Indie potrzebują przyspieszenia wzrostu. Wystartują na dobre dopiero wtedy, kiedy zacznie rosnąć popyt wewnętrzny. W Chinach konsumenci obudzili się dziesięć lat temu – mówi Victor Leung z delhijskiej siedziby firmy venture capital Kleiner Perkins, Caufield Byers.

Jego zdaniem już wkrótce w Indiach będzie o wiele ciekawiej niż w Chinach.

Reklama
Reklama

– Ten rynek trzeba najpierw zrozumieć, zanim się tam wejdzie. Odwrócenie kolejności to ogromny błąd – powiedział „Rzeczpospolitej" Carlos Ghosn, prezes – obecnych i w Indiach, i w Chinach – Nissana i Renault.

W Chinach wystarczy znaleźć wpływowego partnera, który wie, jak i do kogo „dojść". W Indiach obowiązują podobne zasady, ale  sposób „dojścia" jest znacznie bardziej skomplikowany.

W Chinach wyraźnie widać oazy luksusu, na ulicach widokiem powszednim są najdroższe limuzyny. W Indiach średnie auto to produkowany na miejscu renault duster, a w Chinach buick encore albo miejscowy pasat. Indyjski ruch miejski to nadal przede wszystkim motorowe bądź zwykłe rowerowe riksze.

– Będziemy dopasowywać naszą działalność do potrzeb Hindusów, aż osiągniemy sukces – zapowiada Carlos Ghosn.

Nissan planuje  eksport  produkowanych w Indiach aut do Ameryki Południowej, bo mimo odległości bardzo się to opłaca.

– Siła robocza jest tu tania, a napis Made in India dobrze się kojarzy – uważa Carlos Ghosn.

Reklama
Reklama

Dla chińskich firm liczy się przede wszystkim miejscowy konsument, eksport jest w rękach firm zagranicznych. Hinduski przedsiębiorca, kiedy chce wystartować z firmą bądź z nowym produktem,  nawet nie myśli o rynku wewnętrznym – zaczyna od razu od szukania odbiorców na rynkach zagranicznych.

– Pomaga mu w tym powszechna tu znajomość angielskiego – mówi Aditi Shrivastava, dziennikarz „The Economic Times".

Otwarci na... kasę

Przy każdej okazji Hindusi podkreślają, że są otwarci na biznes, zwłaszcza na inwestycje zagraniczne. Chcą promować kraj  jako turystyczną atrakcję. A mają czym się pochwalić. Ale otrzymanie indyjskiej wizy to wyzwanie.

Wniosek wypełniony wyłącznie online, do tego zdjęcie w wymiarach niespotykanych, słona opłata – od 232 złotych za najtańszą wizę turystyczną, 416 zł za kilkudniowy wyjazd na konferencję, 715 złotych za wizę biznesową. Wszystko wpłacane gotówką przy składaniu wniosku, bez gwarancji, że wizę – po minimum siedmiu dniach oczekiwaniu – dostaniemy.

– Odmowy się zdarzają? – pytam.

– Pewnie, że się zdarzają – słyszę w okienku.

Reklama
Reklama

Czasami starający się o wizę rezygnuje jeszcze przed złożeniem dokumentów.

Wiza chińska jest łatwiejsza do uzyskania. Też trzeba odstać swoje w kolejce, ale od razu dowiadujemy się, czy ją dostaniemy. Opłaty, z wyjątkiem wizy turystycznej, o ponad połowę niższe. Mimo tego w  indyjskiej ambasadzie w Warszawie kolejki się wydłużają.

W chińskim konsulacie w Warszawie Rohit Nandan, prezes Air India, i Sebastian Mikosz, szef LOT w lutym podpiszą umowę o wspólnych rezerwacjach:  z jednym biletem będzie można polecieć z Warszawy do Delhi czy Bombaju, co nie oznacza jednak, że bezpośrednio. Air India ma kłopoty finansowe i stara się zdobyć jak najwięcej pasażerów na istniejące połączenia, a LOT korzysta z pomocy publicznej i do końca tego roku nie może otwierać nowych tras.

Indie nie są jednak bardzo atrakcyjnym celem podróży turystów. W 2013 r. w Azji uplasowały się dopiero na dziesiątym miejscu, Chiny – na pierwszym. 55,7 mln turystów odwiedziło Państwo Środka w 2013 r.,  6,8 mln przyjechało w tym okresie  do Indii.

Drogie są w Indiach hotele średniej klasy, za tę samą cenę w Chinach są dostępne solidne pięciogwiazdkowe placówki. Drogie są w Indiach przeloty na trasach wewnętrznych. Podróże lotnicze Chinach traktowane są jako normalny sposób przemieszczania się po kraju, a w Indiach obciążono je 18-proc. podatkiem od luksusu, dorzucanym także do hotelowych i restauracyjnych rachunków.

Reklama
Reklama

Dlatego co chwilę jakiś przewoźnik wpada w kłopoty: ostatnio niskokosztowy indyjski Spice Jet, który został uziemiony w grudniu, aż indyjski rząd zdecydował, że mu pomoże. Wydłużono czas zapłaty za faktury z miesiąca do 90 dni. Linia ograniczyła siatkę połączeń i czeka na inwestora. Organizacja indyjskich lotnisk informuje, że niskokosztowa linia GoAir jest tak zadłużona w portach, że grozi jej uziemienie.

– Nie dziwię się, że niektórych linii nie stać na płacenie obowiązujących stawek – tłumaczy Rohin Nandan. Jego zdaniem powinny one spaść przynajmniej o 30 proc. Lotniska tłumaczą, że  ktoś musi finansować budowę terminali, które na modłę azjatycką prześcigają się w przepychu.

Indie pozostają dla turystów rajem zakupowym. Kraj nie poszedł w masówkę i podróbki – z czego słyną Chińczycy – tylko w autentyczne rzemiosło, które wspiera rząd. Ceny więcej niż przystępne, ale biurokracja niezbędna przy zakupach zdumiewa.

Może dlatego w miastach nikt nie mówi o wysokim bezrobociu...

Gospodarka
Brytyjczycy zaciskają pasa. Związki zawodowe apelują o reset relacji z UE
Gospodarka
„Wystarcza tylko na jedzenie i ubranie”. Blisko 60 mln Rosjan na skraju ubóstwa
Gospodarka
Gospodarka Rosji „wyzerowała”. Wojna już nie wystarcza
Gospodarka
Choinka świąteczna, czyli nieoczywista tradycja
Materiał Promocyjny
Polska jest dla nas strategicznym rynkiem
Gospodarka
Eric Maskin, noblista: Polski wzrost tylko w realiach demokracji
Materiał Promocyjny
Bankowe konsorcjum z Bankiem Pekao doda gazu polskiej energetyce
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama