Stan przedłużył prezydent Nicolas Maduro, który zdaniem obywateli kraju, ale też ekspertów, jest głównym odpowiedzialnym za katastrofalną sytuację gospodarczą Wenezueli. Stan nadzwyczajny w gospodarce został wprowadzony w styczniu.
Daje on władzom możliwość podejmowania nadzwyczajnych środków ochrony „klasy pracującej". W marcu został przedłużony o 2 miesiące. W tym czasie podjęto szereg wątpliwych decyzji. M.in. urzędnicy pracują teraz dwa dni w tygodniu, co na służyć oszczędzaniu energii. Jednak jak wskazują specjaliści, nie ma to żadnego wpływu na bilans energetyczny, bowiem to gospodarstwa domowe są najbardziej prądożerne.
Teraz stan został przedłużony o kolejne dwa miesiące. Oznacza to, że dalej obowiązuje system racjonowania produktów pierwszej potrzeby. W zależności od tego, jaki kto ma ostatnie cyfry w numerze dowodu osobistego w przypisanym do numeru sklepie i dniu może zrobić zakupy. W kraju obowiązują też limity korzystania z prądu, wody i ciepła.
Cena benzyny, której Wenezuela ma największe zasoby na świecie (17 proc. wszystkich), została podniesiona o 1300 proc. (wcześniej litr kosztował odpowiednik 1 centa USA). Prezydent zdewaluował też miejscową walutę - boliwara o 40 proc. Jednak wg. MFW inflacja w tym roku osiągnie blisko 700 proc.
Od kwietnia w Wenezueli trwają masowe protesty.