Co prawda od początku dnia na rynkach dało się wyczuć nerwowość, ale konia z rzędem temu kto przewidział aż taką falę przeceny. WIG20 rozpoczął dzień ponad 1 proc. pod kreską i jak się później okazało z każdą godziną było już tylko gorzej.
Tematem numer jeden była w piątek Turcja. Coraz większe wątpliwości dotyczące niezależności tamtejszego banku centralnego, konflikt na linii USA – Turcja czy też doniesienia o tym, że problemy Turcji mogą uderzyć również europejskie banki doprowadziły do wielkiego odwrotu kapitału od ryzykownych aktywów. Najmocniej oczywiście ucierpiała turecka lira, która w ciągu dnia do dolara traciła nawet około 20 proc.
Niestety strach rozlał się także na inne rynki. WIG20 słabł z każdą chwilą. W połowie sesji był już ponad 2 proc. pod kreską, a i tak okazało się, że może być jeszcze gorzej. Nerwowo było także na innych parkietach. Ucierpiały przede wszystkim rynki rozwijające się. Turecki BIST100 tracił ponad 4,5 proc., rosyjski RTS zjechał ponad 3 proc. pod kreskę, węgierski BUX spadał o 2 proc. Warto jednak zwrócić uwagę, że podaż nie oszczędziła praktycznie żadnego rynku. Niemiecki DAX czy też francuski CAC40 w ciągu dnia traciły około 2 proc.
Ostatnią deską ratunku mieli być Amerykanie. Ci zamiast jednak rzucić koło ratunkowo Europie, razem z nią poszli na dno. Indeksy na Wall Street zaraz po rozpoczęciu handlu również wyraźnie zaczęły tracić. To był gwóźdź do trumny.
Spadki były nieuniknione, jednak ich skala robi wrażenie. WIG20 ostatecznie spadł aż o 3,3 proc. To największa dzienna przecena od 6 lutego. Również cały tydzień można spisać na straty. Indeks największych spółek spadł o 1,7 proc. Tym samym na inwestorów po udanym lipcu, szybko spadł zimny prysznic. Pozostaje mieć nadzieję, że po weekendzie gracze wrócą na rynek w nieco lepszych nastrojach. Po piątkowej sesji z pewnością jest co odrabiać.