Nowe paliwo do zwyżek zapewnił giełdom szef Fedu Jerome Powell, który podczas czwartkowego wystąpienia na sympozjum w Jackson Hole ogłosił nowe podejście amerykańskiego banku centralnego do inflacji.
Fed będzie tolerował wzrost cen umiarkowanie wyższy od celu, czyli będzie mniej skłonny do zacieśniania polityki pieniężnej (gdy w przyszłości ożywienie gospodarcze da mocniej o sobie znać), co podoba się inwestorom giełdowym.
– Inwestorzy na rynkach w ostatnich dniach zostali dość rozleniwieni przez politykę Fedu, bo w zasadzie schemat jest wciąż ten sam. Utrzymujący się apetyt na ryzyko przekładający się na pompowanie bańki na amerykańskim rynku akcji, ucieczkę od dolara i spekulacje na surowcach. Wszystko inne to rzecz pośrednia – uważa Marek Rogalski, główny analityk walutowy DM BOŚ.
Dow Jones Industrial zyskał już od dołka z marca 53 proc. S&P 500 wzrósł w tym czasie o 55 proc. Do tych zwyżek doszło pomimo ogromnej niepewności co do pandemii, perspektyw gospodarczych USA i wyników spółek.
Choć niepewność nadal się utrzymuje, to wielu inwestorów jest przekonanych, że amerykańskie indeksy mogą w tym roku jeszcze mocniej pójść w górę.