Chociaż kalendarz makroekonomiczny we wtorek nie rozpieszczał, a i innych impulsów, które mogłyby skłonić do większej aktywności też było jak na lekarstwo, to na brak wrażeń inwestorzy na warszawskiej giełdzie nie mogli narzekać.
Zaczęło się od wyraźnego ataku popytu, dzięki któremu WIG20 już w pierwszych minutach handlu znalazł się około 0,7 proc. na plusie. Inna sprawa, że wysokiego otwarcia notowań można było się spodziewać, szczególnie mając na uwadze wzrostową sesję na Wall Street czy też kolor zielony, który zawitał na rynkach azjatyckich. Pytaniem było tylko to, co byki z tym udanym początkiem dnia zrobią?