Naukowiec i biurokrata Nie Qingping jest szefem China Securities Finance Corp. (Korporacja Finansowa Chińskich Papierów Wartościowych) Ma interweniować na giełdach skupując akcje za pieniądze pożyczone w banku centralnym i w innych źródłach. Jednak 27 lipca tego roku w Szanghaju doszło do kolejnego krachu.
- To co dzieje się w Chinach nigdy nie jest uzależnione od jednej osoby. Zawsze jest to plan wykoncypowany na samej górze - twierdzi naukowiec He Jia, który pracował z Nie w komisji nadzorującej rynek papierów wartościowych.
Nie nie udzielił żadnych wywiadów aby wyjaśnić na czym mają polegać jego nadzwyczajne uprawnienia. Nie uczynił tego także rząd. Z książek i wcześniej opublikowanych komentarzy 53-letniego szefa China Securities Finance Corp., a także z wypowiedzi jego kolegów po fachu wynika, że profesor o 25-letnim doświadczeniu w obserwowaniu wydarzeń na rynkach akcji został zaskoczony przez ostatni krach.
- Obecny rajd ma cechy strukturalnego rynku byka - pisał Nie w marcu 2015 roku dołączając do chóru oficjeli rządowych i przedstawicieli mediów wychwalającego perspektywy rynku. Jako jeden z architektów lewarowania polegającego na zakupie akcji za pożyczone pieniądze, Nie pomniejszał obawy tych, którzy wskazywali, że dług zaciągany z tego powodu rośnie za szybko.
- Teraz Nie ma się uporać z herkulesowym zadaniem jako szef agencji po której nigdy nie oczekiwano, że będzie musiała wystąpić w roli zbawcy rynku akcji - wskazuje Liu Yuhui, ekonomista i analityk w Chińskiej Akademii Nauk Społecznych.