Tydzień obfitował w polityczne zawirowania, ale większość rynków wschodzących radziła sobie z nimi dosyć dobrze. Najlepszym przykładem na to jest turecki indeks BIST 100. Przez pięć sesji zyskał on prawie 3 proc., a od początku roku wzrósł o 18 proc., co czyni go jednym z najlepszych indeksów z rynków wschodzących.
Zeszłotygodniowe zwyżki nastąpiły już po tym, gdy Turcy opowiedzieli się w referendum za przebudową systemu konstytucyjnego na prezydencki. Choć wynik wyborów jest mocno kontestowany przez opozycję, a wielu europejskich obserwatorów wskazuje, że to faktyczny koniec tureckiej demokracji, to rynki niespecjalnie się tym przejmują. Turecki prezydent Recep Erdogan jest przecież od 15 lat najważniejszą osobą na tamtejszej scenie politycznej i wciąż cieszy się bardzo dużym poparciem społecznym. To, że wygrał referendum, oznacza, iż nie będzie przyspieszonych wyborów parlamentarnych (czyli czegoś, czego nie lubią inwestorzy), a na tureckiej scenie politycznej dojdzie do jakiejś formy stabilizacji. Problemy mogą się pojawić w długim terminie, jeśli np. Erdogan będzie się mieszał do polityki pieniężnej, ale turecki prezydent ma poza tym opinię człowieka przyjaznego biznesowi.