Cyfrowy świat otworzył przed twórcami, przedsiębiorcami i konsumentami nowe możliwości korzystania z dóbr kultury i dostępu na niespotykaną dotąd skalę do wiedzy, książek, filmów czy muzyki. Z drugiej stawia pytania o ramy regulacyjne dystrybucji tych dóbr. Jak zachować równowagę przy zabezpieczeniu interesów konsumentów, ale także przedsiębiorców i twórców? Na to pytanie szukali odpowiedzi uczestnicy debaty „Kultura 2.0: twórcy, biznes, konsumenci w cyfrowej rzeczywistości”.
W grze są dziś dwie ważne regulacje: ustawa o artystach zawodowych i dyrektywa w sprawie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym. Uwaga panelistów skupiła się na procedowanym właśnie projekcie pierwszej z nich. Ma on szczytny cel – pomóc artystom w trudnej sytuacji i sfinansować ich emerytury. Kontrowersje budzi jednak to, skąd będą pochodzić pieniądze. W projekcie wraca opłata reprograficzna rozszerzona na urządzenia elektroniczne, takie jak telewizory, tablety, e-booki czy laptopy i być może smartfony. Ma ona sięgać 1–4 proc. ceny brutto sprzętu, przy czym w większości przypadków raczej 4 proc.
Uderzenie w polski sektor dystrybucji elektroniki
Michał Kanownik, prezes Związku Cyfrowa Polska, przestrzegał, że wprowadzenie ustawy i opłaty w obecnym kształcie spowoduje wzrost cen elektroniki w Polsce. Jego zdaniem marże producentów i dystrybutorów są już dziś tak niskie, że nie będą mogli wziąć dodatkowej daniny na siebie. Kanownik podał na to dowód: duże firmy tego sektora realizują zaledwie 2 proc. marży przy produkcji notebooków i tylko 0,5–0,8 proc. na dystrybucji w Polsce.
Zdaniem Tomasza Wróblewskiego, prezesa Warsaw Enterprise Institute, nie ma możliwości, by wzrosły koszty i nikt za to nie zapłacił, „nie ma takiego cudu na rynku”. Także jego zdaniem ceny w Niemczech, a nawet USA są takie jak w Polsce.