Dług publiczny Polski na koniec roku może sięgnąć nawet 55,3 proc. w relacji do PKB według metodologii krajowej i blisko 57 proc. PKB zgodnie z metodą wyliczeń stosowaną w Unii Europejskiej.
Konsekwencją takiego scenariusza będzie nie tylko konieczność utrzymywania w 2012 r. deficytu w odniesieniu do dochodów na niezmienionym poziomie (jak w 2011 r.), ale także kolejna podwyżka podatku VAT już od lipca 2012 r. o kolejne 2 pkt proc. Na podwyżki nie będzie mogła liczyć cała budżetówka, łącznie z nauczycielami, zamrożone zostaną też renty i emerytury.
Resort finansów ogłosił, że na koniec czerwca nasze zadłużenie przekroczyło 721 mld zł (52,4 proc. PKB). Sumując jednak wszystkie nasze długi – tak jak żąda tego Bruksela – czyli łącznie z zadłużeniem np. Krajowego Funduszu Drogowego – to już 745 mld zł, co daje 54,2 proc. PKB.
[ssrodtytul]Pytanie o koniec roku[/srodtytul]
Były minister finansów Mirosław Gronicki wylicza, że w tej sytuacji na koniec roku zapisany w ustawie o finansach publicznych próg ostrożnościowy na poziomie 55 proc. PKB – licząc zgodnie ze standardami unijnymi – nie zostanie obroniony. – Rząd szacuje, że do końca roku deficyt budżetowy zwiększy się jeszcze o 13 mld zł, a deficyt środków unijnych o 10 mld zł, kolejne 3 mld zł pożyczy ZUS, 10 mld zł trzeba przekazać do OFE, a około 4 mld zł przeznaczy na współfinansowanie projektów unijnych – wylicza ekonomista.