Belka odpowiadał w Senacie na pytania polityków, dotyczące działań antykryzysowych podejmowanych przez NBP, mających na celu powrót Polski na ścieżkę wzrostu gospodarczego. Jako jedno z nich prezes NBP wymienił właśnie zmianę polityki kursowej banku centralnego. NBP pod koniec 2011 r., kiedy złoty silnie się osłabiał, cztery razy interweniował na rynku walutowym. – W 2012 r. obserwowaliśmy znaczące uspokojenie na rynku walutowym – złoty był stabilny i nadal jest – mówił Belka. Zapewnił, że na złotym nie tworzy się bańka spekulacyjna, ale zasugerował, że gdyby kurs bardzo się umocnił albo osłabił, NBP wkroczy na rynek. - Niech ci, który spekulują na złotym wiedzą, że mogą się zderzyć z NBP – powiedział.
Marek Belka odniósł się do poziomu stóp procentowych. Wyjaśnił, że RPP próbowała zapobiec, aby presja inflacyjna pochodząca z zewnątrz (ceny żywności i paliw na rynkach światowych) nie rozlała się w gospodarce, ale jednocześnie, żeby zbyt wysokie stopy nie stłumiły tempa wzrostu gospodarczego. - Właściwe było, że RPP nie uciekła się do nadmiernie restrykcyjnej polityki stóp proc. i dopuściła do przejściowego odchylenia od celu licząc na to, że efekt inflacji z importu się wyczerpie . Okazało się, że mieliśmy rację – dzisiaj tempo wzrostu cen spadło do celu inflacyjnego – powiedział. Dodał, że obecnie można się spodziewać kontynuacji łagodzenia stóp procentowych.
Pytany o prognozy dla wzrostu gospodarczego, powiedział, że spadek konsumpcji prywatnej świadczy o kryzysie polskiej gospodarki, która znalazła się w momencie „fatalnym". - Jesteśmy w punkcie „przegięcia" i nie wiadomo nawet, czy będziemy nadal spowalniać, czy już rosnąć. Zbyt mało mamy jaskółek ożywienia na zachodzie – powiedział. Dodał jednak, że racjonalny inwestor powinien inwestować właśnie teraz. - Spowolnienie koniunktury jest przejściowe w gospodarce. Jeśli ktoś ma tyle odwagi, żeby teraz zainwestować to zbierze żniwo kiedy gospodarka zacznie się ożywiać – dodał.
Wskazał, że prowadzona przez ministra Jacka Rostowskiego polityka fiskalna (deficyt strukturalny spadł z blisko 8 proc. w 2010 r. do 2,2 proc. w 2012 r.) poskutkowała niskim tempem wzrostu gospodarczego. - To nie znaczy, że mamy teraz przestrzeń do stymulacji fiskalnej, ale dalszego zmniejszania deficytu budżetowego na razie bym nie radził – dodał. Powiedział, ze deficyt sektora finansów publicznych w 2012 r. nie powinien okazać się wyższy niż 3,5 proc. PKB. – Według mojej intuicji może być nawet niższy – dodał.
Belka odniósł się też do nacisków przez rząd na bank centralny i oskarżenia o zbyt powolne obniżanie stóp procentowych. - Zawsze byłem twardym i bezkompromisowym zwolennikiem niezależności banku centralnego, a jako członek rządu w trudniejszych niż dzisiaj czasach, też wypowiadałem się bardziej krytycznie o polityce RPP, dlatego teraz słowa krytyki traktuję luźno – przyznał.