Chiński rynek akcji należał w ostatnich latach do najsłabszych na świecie. Główny indeks giełdy w Szanghaju od szczytu hossy z drugiej połowy 2009 r. stracił już około 40 proc. Ostatnia fala spadków trwa od początku grudnia ub.r. W tym czasie indeks zniżkował o ponad 7 proc.
W tym czasie chińska gospodarka cały czas się rozwijała, nawet jeśli tempo wzrostu malało, a wraz z nią rosły zyski spółek. W efekcie wskaźnik C/Z dla szanghajskiego indeksu oscyluje obecnie wokół 10,5, podczas gdy w minionej dekadzie sięgał średnio 22. Dla porównania, wskaźnik C/Z dla indeksu MSCI EM, obejmującego wszystkie rynki wschodzące, wynosi 11, ale w tym wypadku stanowi to zaledwie 16 proc. dyskonto wobec długoterminowej średniej wyceny.
- Spodziewamy się, że rynek w nadchodzących tygodniach odbije się o 15-20 proc., w związku z sezonową stabilizacją wzrostu i przesunięciem się uwagi inwestorów na reformy strukturalne – napisał w nocie do klientów Michael Yu, strateg JPMorgan Chase w Hongkongu.
Jednym z niepokojących sygnałów, które uzasadniały w ostatnich tygodniach przecenę akcji w Chinach i na innych rynkach wschodzących, był rozczarowujący odczyt indeksu PMI, mierzącego aktywność w chińskim przemyśle. Spadł on w styczniu poniżej granicy 50 pkt, co oznacza pogorszenie koniunktury. Ale, jak zauważył Yu, w marcu i kwietniu odczyty PMI zwykle są wyższe, niż w innych miesiącach.
Lepsze dane z chińskiej gospodarki pozwolą inwestorom skoncentrować się na reformach strukturalnych, które w listopadzie ub.r. ogłosiły chińskie władze i które stopniowo są realizowane.