Złoty umacniał się względem najważniejszych walut, odrabiając straty z końcówki minionego tygodnia. Na koniec poniedziałkowych notowań za euro płacono ok. 4,65 zł, frank szwajcarski kosztował prawie 4,45 zł, a dolar wyceniany był nieco powyżej 4,43 zł.

Polska waluta w dalszym ciągu jest uzależniona od globalnych nastrojów, które za sprawą słabych danych z chińskiej gospodarki nie stworzyły korzystnych warunków do umocnienia, ale tym razem ważniejsze okazały się czynniki lokalne. Złoty zyskał w oczekiwaniu na oficjalne zatwierdzenie przez Komisję Europejską Krajowego Planu Odbudowy, o czym spekuluje się już od kilku dni. Czynnik ten niewątpliwie zwiększył zaufanie do naszego rynku, na czym mocno korzysta polska waluta.

Nie bez znaczenia były również najnowsze dane o inflacji bazowej za kwiecień, z których wynika, że tempo wzrostu cen po wyłączeniu żywności i energii przyspieszyło w porównaniu z poprzednim miesiącem do 7,7 proc. rok do roku i było nieco większe, niż zakładali analitycy. Kolejne podwyżki stóp wydają się więc formalnością.