Najgorszy będzie pierwszy kwartał przyszłego roku. Grzegorz Maliszewski z Banku Millennium uważa, że wtedy możemy się liczyć z najbardziej wyraźnymi sygnałami wyhamowania tempa wzrostu PKB, nawet do 3 proc. Były wiceminister finansów Stanisław Gomułka ostrzega nawet, że powinniśmy być przygotowani na większy spadek dynamiki wzrostu – do 2,5 proc. – Będzie to skutek recesji w USA i zerowego wzrostu w Unii – wyjaśnia ekonomista.
Jeśli dojdą do tego problemy z finansowaniem, to należy się spodziewać spadku popytu na polski eksport. – Mniejsza dostępność kredytów będzie miała przede wszystkim wpływ na spowolnienie inwestycji – uważa Maja Goettig, ekonomistka BPH.
Zdaniem analityków, by wspomóc gospodarkę, rząd powinien uelastycznić rynek pracy i zreformować KRUS. – Historia decyzji gospodarczych w naszym kraju pokazuje, że reformy często wprowadzano, kiedy sytuacja w gospodarce była zła – mówi Marcin Mrowiec z Pekao. – Być może więc paradoksalnie z tego spowolnienia wyjdziemy wzmocnieni o przeprowadzone reformy gospodarcze.
Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu, nie ma jednak złudzeń – spowolnienie tak szybko się nie skończy. – Potrwa cztery, pięć, a może nawet sześć lat – uważa Jankowiak.
Dlatego przedsiębiorcy powinni we własnym zakresie przygotować się na gorsze czasy. Ekonomiści doradzają im rozsądną politykę kosztową i racjonalizację wydatków. Nie wykluczają ograniczania inwestycji i zatrudnienia. Jedni radzą się rozejrzećza firmami, które można przejąć za niewielkie pieniądze, a inni z kolei wstrzymać się z wszelkimi akwizycjami.