Organizacje przedsiębiorców skupione w Kongresie Przedsiębiorczości miały w piątek ocenić antykryzysowe zamierzenia rządu. Najgoręcej zrobiło się jednak wówczas, gdy rozmowa zeszła na temat opcji walutowych.
Przedsiębiorcy wezwali nadzór finansowy do przeanalizowania umów zawieranych w ostatnich miesiącach m.in. przez eksporterów chcących zabezpieczyć się przed wzmocnieniem złotego. Jego gwałtowne osłabienie spowodowało, że wiele firm znalazło się na krawędzi bankructwa. Teraz szuka sposobu, by odstąpić od swych zobowiązań i utrzymać się na powierzchni.
Sojusznika w tych staraniach przedsiębiorcy znaleźli w piątek w wicepremierze Waldemarze Pawlaku. Szef resortu gospodarki zapowiedział uruchomienie w nim [b]telefonu dla firm[/b], które uznają, iż podpisały niekorzystne umowy opcyjne, bo takie świadomie zaproponowały im banki.
Wicepremier przyznał, że zna przypadki, kiedy banki oferowały członkom zarządów firm prowizję za podpisanie umów opcyjnych. Według niego „struktury opcyjne” są problemem: – To może być bardzo niebezpieczne dla gospodarki. Nie dlatego, że firmy mają problem, tylko dlatego, że zostały złapane w taką pułapkę i zostaną zwyczajnie okradzione.
Telefon w ministerstwie i prawnicy mają pomóc firmom sprawdzić, czy w konkretnych przypadkach można skorzystać z kodeksu cywilnego i przepisów o niesymetryczności umów.