Na wczorajszym posiedzeniu rosyjskiego rządu Władimir Putin polecił ministrowi finansów przygotowanie korekty tegorocznego budżetu, biorąc za podstawę cenę ropy w wysokości 41 dolarów za baryłkę. Przyjęta w listopadzie ustawa bazowała na cenie 95 dol. za baryłkę. – Nasz budżet w ok. 40 proc. zależy od wpływów z ropy i gazu, więc poziom cen jest bardzo istotny – mówi „Rz” profesor Walerij Sołodkow, dyrektor Instytutu Bankowości przy Wyższej Szkole Ekonomii w Moskwie.
[wyimek]95 dolarów - taką cenę baryłki ropy w 2009 r. zakładała ustawa budżetowa przyjęta przez rosyjski rząd[/wyimek]
– Rząd będzie łatać dziurę środkami z funduszu rezerwowego, których starczy na nie więcej niż trzy lata – dodaje Kirił Tremasow, analityk Banku Moskwy.
Minister finansów Aleksiej Kudrin jeszcze w grudniu zapewniał, że cena baryłki ropy nie spadnie w 2009 r. poniżej 70 dol., a Putin twierdził, że przy takiej cenie rosyjski budżet „pozostanie w równowadze”. W uchwalonym budżecie przewidziano wpływy w kwocie 10,9 bln rubli (429 mld USD) oraz wydatki 9,2 bln rubli (354 mld USD). Nadwyżka miała wynieść ok. 1,7 bln rubli (ok. 65 mld dol.). Dziś wiadomo, że po korekcie nadwyżka zniknie, pogorszą się także takie parametry jak poziom inflacji czy wzrost PKB.
Występująca wczoraj na posiedzeniu rządu minister rozwoju gospodarczego Elwira Najbullina przyznała, że inflacja sięgnie 13 proc., a wzrost PKB maksymalnie 4 proc. – Przy wielkiej niewiadomej cen ropy w tym roku prognozy zapotrzebowania także się obniżają – stwierdziła Najbullina.Do tego dochodzi ogromny odpływ zagranicznego kapitału z rosyjskich giełd i funduszy inwestycyjnych. Jak podliczyła kompania finansowa Trojka Dialog, Rosja straciła w minionym roku 630 – 650 mld dol. Kapitał zaczął uciekać już w marcu. Kolejna fala przyszła w sierpniu wraz z wojną z Gruzją. W czwartym kwartale wycofano aż 240 mld dol.