Podczas przemówienia na nowojorskim Manhattanie Barack Obama podkreślał, że kryzys finansowy w 2008 roku, został wywołany przez lekkomyślne działania instytucji z Wall Street, które podejmowały zbyt ryzykowne operacje i zachowywały się niczym „bandyci”. – Musimy wyciągnąć z tego naukę, bo inaczej będziemy skazani na powtórkę kryzysu – podkreślał prezydent.[wyimek]700 mld dol. wart był amerykański program pomocy dla sektora finansowego[/wyimek]
– Wolny rynek nigdy nie miał oznaczać samowoli. Zbyt często mieliśmy z nią do czynienia w latach poprzedzających kryzys – zaznaczył Obama. – Niektórzy na Wall Street zapomnieli, że za każdym dolarem, którym obracają, stoi rodzina, które chce kupić dom, zapłacić za studia, założyć interes lub zaoszczędzić na emeryturę – mówił prezydent.
Przekonywał też szefów największych firm finansowych do wstrzymania starań armii lobbystów walczących z pomysłem Białego Domu, by zaostrzyć nadzór nad instytucjami bankowymi.
Największa od 1930 roku reforma ma ograniczyć wielkość instytucji finansowych – by „nie były za duże, aby upaść” – a także regulować ryzyko, które mogłyby one podejmować, w tym spekulacje derywatami. Projekt zakłada również powołanie agencji chroniącej klientów banków i specjalnego funduszu, który pozwoliłby rządowi na przejmowanie bankrutujących instytucji finansowych.
Obama wezwał wczoraj Kongres do szybkiego uchwalenia prawa regulującego zasady działania systemu finansowego. Ustawę w tej sprawie Izba Reprezentantów przyjęła w grudniu. W przyszłym tygodniu o reformie mają zacząć debatować senatorowie.