Reklama

Recesja się skończyła. Zacznie się kolejna?

Złe wieści z USA, Azji i Europy. Drugie dno kryzysu jest możliwe – ostrzega coraz więcej ekonomistów

Publikacja: 03.08.2010 03:30

Recesja się skończyła. Zacznie się kolejna?

Foto: AFP

Pierwsze oznaki spowolnienia widoczne są już w Azji, w tym także w Chinach, gdzie w kolejnym miesiącu spadła produkcja. Ekonomiści nie mają wątpliwości, że wyraźne spowolnienie będzie już wkrótce odczuwalne – mocniej w Europie, w mniejszym stopniu także na innych kontynentach. Główny powód to wygaśnięcie pakietów stabilizacyjnych, które pompowały wzrost, oraz cięcia wydatków.

Prezes amerykańskiej Rezerwy Federalnej Ben Bernanke przyznaje, że wzrost w USA jest również wyjątkowo niepewny, a Amerykanom nie uda się wyjść z kłopotów, jeśli nie powstanie jeszcze jeden pakiet stymulacyjny.

Europy z kolei nie stać na kolejne miliardy wsparcia publicznego. Szef Europejskiego Banku Centralnego Jean-Claude Trichet uważa wręcz, że natychmiast trzeba redukować wydatki publiczne.

– W Europie nie będziemy mieli powrotu do recesji, ale wyraźne spowolnienie. Nie ma co się łudzić, ożywienie przeszło już do historii. Nie sądzę jednak, aby także Europa miała się znaleźć pod kreską, ale już po wakacjach czeka nas spadek koniunktury – mówi „Rz” Mark Wall, ekonomista Deutsche Banku. Zdaniem Międzynarodowego Funduszu Walutowego największym zagrożeniem dla gospodarki europejskiej jest wiszący nad nią potężny dług publiczny. Jeśli nie zostanie obniżony, kolejne kraje UE mogą pójść śladem Grecji.

Według byłego szefa Fedu Alana Greenspana, który trzy miesiące temu zapewniał, że recesja o podwójnym dnie Ameryce nie grozi, głównym problemem gospodarki amerykańskiej jest jej rozchwianie. Rosną wydatki ludzi bogatych, więc nie widać spadku popytu konsumpcyjnego. W dobrej kondycji są duże banki i wielkie korporacje. Reszta gospodarki, firmy małe i średnie, jest w znacznie gorszej sytuacji. To dlatego rośnie bezrobocie. Greenspanowi wtórował wczoraj prezydent USA Barack Obama.

Reklama
Reklama

Analitycy nie przywiązują wielkiej wagi do wczorajszego solidnego wzrostu indeksów giełdowych. – To takie chwilowe odbicie między kolejnymi nawałnicami w Europie – tłumaczył Gary Shilling z firmy analitycznej A. Gary Shilling & Co. z New Jersey. Jego zdaniem wciąż wysokie jest ryzyko niewypłacalności Grecji, Hiszpanii czy Portugalii.

Na szczęście prognozy dla Polski jeszcze niewiele się zmieniają. Ale już dziś jest prawie pewne, że pod koniec roku zwiększony popyt na nasz eksport do Niemiec, który miał dotychczas zbawienny wpływ na polską gospodarkę, się skończy.

Wzrost za cały rok jest prognozowany na poziomie 3,5 proc. – tak uważają analitycy JPMorgan i UBS.

– Musimy zapomnieć o fetyszu wysokiego wzrostu, który załatwi wszystko. Ponad 4-procentowa zwyżka przez kilka kolejnych lat wydaje się niestety coraz mniej prawdopodobna – mówi osoba z otoczenia premiera.

Pierwsze oznaki spowolnienia widoczne są już w Azji, w tym także w Chinach, gdzie w kolejnym miesiącu spadła produkcja. Ekonomiści nie mają wątpliwości, że wyraźne spowolnienie będzie już wkrótce odczuwalne – mocniej w Europie, w mniejszym stopniu także na innych kontynentach. Główny powód to wygaśnięcie pakietów stabilizacyjnych, które pompowały wzrost, oraz cięcia wydatków.

Prezes amerykańskiej Rezerwy Federalnej Ben Bernanke przyznaje, że wzrost w USA jest również wyjątkowo niepewny, a Amerykanom nie uda się wyjść z kłopotów, jeśli nie powstanie jeszcze jeden pakiet stymulacyjny.

Reklama
Finanse
Bruksela zablokowała najważniejszy fundusz Putina. Kieruje nim były obywatel Ukrainy
Finanse
Członek Fed wzywa do obniżki stóp. Media typują go na następcę Jerome’a Powella
Finanse
Donald Trump twierdzi, że nie planuje zwolnić szefa Fed, Jerome’a Powella
Finanse
Srebro najdroższe od 14 lat. Powodów jest kilka
Finanse
Kulawa moralność finansowa Polaków. Ponad 2/5 z nas akceptuje oszustwa
Reklama
Reklama