Do prawie 20 proc. wzrosła rentowność greckich obligacji dwuletnich. Za bony trzymiesięczne Grecy muszą zapłacić już blisko 5 proc. To tyle, ile Niemcy za obligacje 30-letnie.
Mimo takiej drakońskiej ceny coraz trudniej jest sprzedać papiery rządu w Atenach. Zostało niewielu inwestorów, którzy wierzą, że Grecja poradzi sobie bez restrukturyzacji długu.
– Już nikt nie ma wątpliwości, że nie ma ucieczki przed restrukturyzacją. Oprocentowanie jeszcze skoczy w górę – uważa Richard McGuire, jeden ze strategów holenderskiego Rabobanku. Przedstawiciele greckiego rządu na razie zapewniają, że nic nie wskazuje, jakoby rzeczywiście miało dojść do restrukturyzacji długu. W takim samym tonie wypowiadał się George Provopoulos, prezes banku centralnego Grecji.
– Taka restrukturyzacja nie jest ani pożądana, ani potrzebna – mówił. Jego zdaniem miałaby ona wręcz katastrofalne konsekwencje dla prób wejścia greckiego rządu bądź firm z tego kraju na światowe rynki finansowe. Nie mówiąc już o niszczącym wpływie na aktywa funduszy emerytalnych, banków i osób prywatnych, które posiadają greckie papiery skarbowe. Nie zmienia to faktu, że analitycy uważają już obecne ceny za bliskie tym po restrukturyzacji.
Okazało się więc, że warta 110 mld euro pomoc udzielona Grecji przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Unię Europejską, która miała wystarczyć na pokrycie potrzeb finansowych do końca 2011 roku, jest niewystarczająca.