Już dziesięć państw Unii wstępnie popiera plany władz brytyjskich, które chcą zablokować wprowadzenie obowiązkowego 40-proc. udziału kobiet w radach nadzorczych dużych publicznych spółek. Sprzeciw wobec kwot mają przedstawić w liście do przewodniczącego Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso – poinformował w środę „Financial Times".

Dzień wcześniej brytyjski dziennik ujawnił założenia propozycji, którą Viviane Reding, unijna komisarz sprawiedliwości, ma oficjalnie przedstawić w październiku. Propozycja wprowadza obowiązkową, co najmniej 40-proc., kwotę dla kobiet w radach nadzorczych spółek publicznych w Unii. Ten limit firmy miałyby osiągnąć do 2020 roku, raportując w międzyczasie swe postępy. Propozycja Komisji dotyczy większych firm (ponad 250 pracowników i powyżej 50 mln euro rocznych przychodów). Lecz akurat w dużych spółkach trudniej będzie osiągnąć ten limit. Na razie kobiety stanowią tam 13,7 proc. składu rad nadzorczych. Według „FT" ze sprzeciwem wobec kwot obok Wielkiej Brytanii wystąpią m.in. Szwecja i Niemcy.

Władze brytyjskie, które w ubiegłym roku zaleciły spółkom, by do 2015 roku zwiększyły udział kobiet w radach do 25 proc. (dobrowolnie), przypominają, że część członków Unii –w tym Francja, Włochy, Hiszpania i Holandia – wprowadziła już kwoty dla pań. W Polsce, gdzie w 2011 r. kobiety miały 13,7-proc. udział w radach nadzorczych, władze giełdy na razie stawiają na dobre praktyki – nowy zapis w kodeksie dobrych praktyk spółek na GPW zaleca, by firmy informowały o udziale kobiet w zarządzie i radzie nadzorczej.