Lasy chronione od pokoleń

Jak zarabiać na drewnie, nie szkodząc przyrodzie.

Publikacja: 28.06.2014 05:00

Troska o zachowanie przyrodniczych walorów lasów konkurowała zawsze z ekonomicznymi korzyściami, jak

Troska o zachowanie przyrodniczych walorów lasów konkurowała zawsze z ekonomicznymi korzyściami, jakie przynosi pozyskiwanie drewna. Na zdjęciu: wieża obserwacyjna w Sieradowskim Parku Krajobrazowym

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Jubileuszowy rok – u progu lata przypada 90. rocznica powstania Lasów Państwowych – zaczął się dla leśników źle. W styczniu Sejm znowelizował ustawę o lasach, nakładając na LP obowiązek wpłaty do budżetu ?1,6 mld zł  w dwóch rocznych ratach w latach 2014–2015. Od 2016 r.  leśnicy mają odprowadzać do państwowej kasy 2 proc. przychodów ze sprzedaży drewna – będzie to 100–150 mln zł rocznie. Poselski projekt konstytucyjnego zakazu prywatyzacji lasów, nad którym pracują komisje sejmowe, to w tych okolicznościach rodzaj symbolicznej rekompensaty za pozbawienie LP ponad połowy zakumulowanych zysków za ostatnie dziesięć lat, przeznaczonych głównie na inwestycje. Wpłaty na rzecz budżetu nałożone „ustawą daninową" nazwane zostały z miejsca przez leśników domiarem, czyli karnym podatkiem, którym niszczono w PRL prywatną inicjatywę.

– Przewidziane w ustawie wpłaty nie zaburzą funkcjonowania Lasów Państwowych – studzi emocje zastępca dyrektora generalnego LP Janusz Zaleski. Zapewnia: – Jesteśmy w stanie przekazać te środki bez zmniejszania zatrudniania, obniżenia płac, a także bez poważnego ograniczania inwestycji.

Władze zawsze miały pokusę łatania budżetu zyskami ze sprzedaży drewna

Trzeba zresztą przypomnieć – a jubileusz to dobra okazja – że władza państwowa w Polsce zawsze miała zrozumiałą skądinąd pokusę, by łatać budżet zyskami ze sprzedaży państwowego drewna.

Zanim jeszcze rozporządzeniem prezydenta RP z 28 czerwca 1924 r. powołano do życia Polskie Lasy Państwowe, zakładano, że będą one jednym z gwarantów reform skarbowych rządu Władysława Grabskiego. Około jednej trzeciej łącznych dochodów budżetu z przedsiębiorstw państwowych stanowić miały według planów dochody ze sprzedaży drewna. Zamiarom tym podporządkowano statut LP – jako przedsiębiorstwa nastawionego na maksymalizację zysku.

Pomimo że grożąca katastrofą sytuacja gospodarcza kraju mogła usprawiedliwiać taki sposób zarządzania lasami, leśnicy gwałtownie zaprotestowali przeciw wyłącznie komercyjnemu traktowaniu zasobów leśnych.

W rezultacie już w grudniu 1924 r. prezydent uchylił swe rozporządzenie z czerwca, wydając nowe – o organizacji administracji lasów państwowych. Zgodnie z nim stały się one wyspecjalizowaną częścią administracji państwowej, podporządkowaną, również w sferze działalności gospodarczej, ministrowi rolnictwa.

Tak zaczęła się ewolucja Lasów Państwowych trwająca wiele dziesiątków lat, w wyniku której przybrały dzisiejszą formę unikatowej pod względem prawnym hybrydy. Łączy ona cechy administracji wyposażonej w takie m.in. atrybuty władzy, jak prawo do karania obywateli, quasi-przedsiębiorstwa prowadzącego mimo braku osobowości prawnej działalność gospodarczą na ogromną skalę oraz instytucji, której obowiązkiem jest aktywne działanie na rzecz ochrony i zachowania zasobów przyrodniczych.

L Orzeł P zdobywa świat

Jednym ze źródeł prawnego zamętu  towarzyszącego powstaniu Lasów Państwowych był ideologiczny spór między zwolennikami liberalizmu, zwłaszcza ze szkoły  petersburskiej,  oraz etatystami. Zdaniem tych pierwszych  w związku z niską rentownością leśnictwa państwo powinno ograniczyć swe własne zasoby leśne do koniecznego minimum, pozostawiając je prywatnym właścicielom bez względu na konsekwencje. Wyznający poglądy etatystyczne pierwszy dyrektor Lasów Adam Loret pisał natomiast: „Tylko państwo, jako właściciel, jest w stanie przez racjonalne gospodarowanie lasami uwydatnić wszystkie ekonomiczne, przyrodnicze i kulturalne korzyści płynące z nich dla kraju. Państwo bowiem może być tym kapitalistą, mogącym odsunąć na dalszy plan rentowność kapitału w ścisłym tego słowa znaczeniu. Państwo, którego istnienia nie mierzy się wiekiem ludzkiego życia, które powołane jest do troski zarówno o dzisiaj, jak i o jutro bytu narodu i kraju".

Dziś – gdy LP mają ustawowy obowiązek prowadzenia „zrównoważonej gospodarki leśnej" i przestrzegać muszą unijnych zasad ochrony środowiska – słowa te wydają się oczywiste. W czasach międzywojennych wcale oczywiste nie były.

Historia Lasów Państwowych zaczęła się w połowie października 1918 r., gdy leśnicy zaczęli przejmować z rąk zaborców cesarskie lasy rosyjskie i austriackie, w sumie 1,24 mln ha. W 1920 r. zasoby te powiększyły się o 1 mln ha lasów byłego zaboru pruskiego, a w 1922 r. o tereny leśne Wileńszczyzny (Litwy Środkowej) i polskiej części Górnego Śląska.

W następnych latach państwo systematycznie powiększało swój stan posiadania, przejmując – co było najczęściej konsekwencją parcelacji majątków ziemskich – lasy prywatne, w tym tak wielkie jak puszcze Nalibocka i Wiszniewska. U schyłku 20-lecia Lasy Państwowe zarządzały już 3,3 mln ha lasów, co stanowiło 39,3 proc. zasobów leśnych kraju.

Świadectwem starań LP o zachowanie zasobów przyrodniczych było m.in. powstanie w latach 30. trzech pierwszych parków narodowych – w Białowieży, Pieninach i Czarnohorze.

Niemniej jednak Lasy zobowiązane do odprowadzania nadwyżek finansowych do kasy państwowej zajmowały się głównie pozyskiwaniem drewna, a także jego przetwarzaniem we własnych nowoczesnych tartakach oraz – poprzez agencję Paged – eksportem. Polskie drewno sprzedawane pod marką L Orzeł P  znane było na całym świecie i stanowiło np. w 1937 r. największą pozycję w polskim eksporcie, przed węglem.

Ustawa o lasach wprowadziła zasadę trwale zrównoważonej gospodarki leśnej

Rzeczywistość PRL

Po II wojnie światowej leśnicy znaleźli się w nowej, dramatycznie zmienionej rzeczywistości ekonomiczno-politycznej i organizacyjnej. Jej ramy określiły dekrety PKWN o reformie rolnej oraz nacjonalizacji lasów (z 12 grudnia 1944 r.) oraz rygory absurdalnie szczegółowych planów gospodarczych.

W planie sześcioletnim nakazywano np., by do 1955 r. zwiększyć produkcję drzewną „w zakresie papierówki o 114 proc., dłużyc i kłód łuszczarskich o 78 proc. i kłód zapałczanych o 58 proc.".

Do końca istnienia PRL działalność LP podporządkowana była potrzebom „gospodarki deficytu" oraz planom cięć – zwłaszcza w latach największych trudności ekonomicznych zawyżonych ze szkodą nie tylko dla przyrody, ale racjonalnej gospodarki leśnej.

W efekcie nacjonalizacji oraz zmian granic powierzchnia lasów zarządzanych przez LP zwiększyła się zasadniczo i wynosi ponad 81 proc. wszystkich polskich lasów.

W okres transformacji ustrojowej LP wkroczyły jako socjalistyczny moloch, zatrudniający przeszło 130 tys. pracowników. Nie podzieliły jednak, dzięki powszechnej na ogół świadomości ich strategicznego znaczenia dla zachowania zasobów naturalnych kraju, losu np. PGR czy wielkich zakładów przemysłowych.

Służba pod nadzorem

Rolę swego rodzaju leśnej konstytucji – odnoszącej się do lasów niezależnie od formy własności – spełnia obecnie, w demokratycznym państwie i systemie gospodarki wolnorynkowej, uchwalona 28 września 1991 r. ustawa o lasach. Wprowadziła ona do prawa pojęcie „trwale zrównoważonej gospodarki leśnej", której zasady stanowią fundament obecnej działalności LP. Ten przełomowy akt prawny nie budzi dziś entuzjazmu prawników. W szczególności chodzi o status LP jako „państwowej jednostki organizacyjnej nieposiadającej osobowości prawnej, reprezentującej Skarb Państwa w zakresie zarządzanego mienia".

Dyrekcje, generalną i regionalne, oraz nadleśnictwa wyposażono jedynie w zdolność do czynności prawnej, co może zdaniem części specjalistów prowadzić do kwestionowania niektórych zobowiązań, np. służebności.

– Ustawę można traktować jako dokument programowy, ustalający podstawy aksjologiczne gospodarki leśnej. Jako akt prawa jest dziś w znacznym stopniu anachronizmem oraz potencjalnym źródłem kłopotów, np. dla sądownictwa. Pora chyba zacząć dyskusję nad jej nowelizacją, w tym nad nadaniem Lasom osobowości prawnej – postuluje kierownik Katedry Prawa Ochrony Środowiska UMK, prof. Bartosz Rakoczy.

Prawnicy określają czasem LP jako „ułomną" osobę prawną. Pomimo owej ułomności Lasy radzą sobie ze swymi zadaniami nad podziw dobrze. Polskie drzewostany dzięki racjonalnej gospodarce stają się coraz starsze i zasobniejsze w drewno, wzrasta stopniowo udział gatunków liściastych, a także, choć wolno, lesistość kraju (obecnie 29,2 proc.). Polski model zarządzania lasami z przewagą własności państwowej (w Europie zajmują one tylko 50 proc. powierzchni leśnej) budzi uznanie za granicą.

Również same LP przekształciły się w nowoczesną, sprawną organizację, która zatrudnia już tylko 25 tys. pracowników i osiąga satysfakcjonujące jak na proekologiczną gospodarkę leśną zyski.

Pomimo trudnych do zakwestionowania osiągnięć Lasy są często przedmiotem krytyki. Wspólna dla najważniejszych zarzutów jest opinia, że prowadzona przez LP zrównoważona gospodarka leśna, w której ochrona zasobów przyrodniczych jest co najmniej równie istotna jak zadania produkcyjne – z wielu powodów mniej oczywiście rentowna niż czysto komercyjna – kosztuje zbyt wiele w stosunku do jej efektów.

Zdaniem części ekologów powinna być ona, biorąc pod uwagę wysokość przychodów ze sprzedaży drewna oraz fakt, że Lasy nie płacą podatku dochodowego, a do czasu ustawy  daninowej nie dzieliły się z budżetem swym zyskiem, znacznie bardziej proekologiczna niż teraz.

Z punktu widzenia resortu finansów oznacza to z kolei, że LP uzyskują nadwyżkę finansową, z której muszą zasilać kasę państwową.

Leśnicy uważają, że przyczyną krytyki jest przede wszystkim niezrozumienie warunków, w jakich działa leśnictwo, ani zasad gospodarki leśnej. Na razie jednak nie bardzo sobie radzą z odpieraniem zarzutów, za którymi kryje się podejrzenie, że część zarabianych pieniędzy jest po prostu przez nich przejadana lub marnowana.

Dobremu komunikowaniu się z opinią publiczną nie sprzyja hermetyczny charakter i hierarchiczna struktura środowiska pracowników Lasów, z których spora część to Służba Leśna, bądź co bądź mundurowa. A także przeświadczenie niektórych jej przedstawicieli, że w kwestiach stanu i przyszłości gospodarki leśnej mogą wypowiadać się, a zwłaszcza decydować jedynie oni sami.

W rezultacie LP postrzegane są czasem jako latyfundium – utworzone na 77 tys. km kw. lasów, czyli jednej czwartej powierzchni kraju – rządzone niepodzielnie i według własnych reguł przez korporację leśników. A przecież, jak się nieraz mówi, leśnicy gospodarują na mieniu pożyczonym nie tylko od obecnych, ale także przyszłych pokoleń.

Społeczna presja

– Jesteśmy prawdopodobnie jedną z najczęściej kontrolowanych instytucji w tym kraju. Do tego dochodzi stały i otwarty kontakt ze społeczeństwem, z mediami, odpowiadanie na wszelkie zapytania publiczne, co wymaga nierzadko gromadzenia danych z kilkuset jednostek w całym kraju. Coraz częściej leśnicy z własnej inicjatywy tłumaczą na zebraniach lokalnym społecznościom, dlaczego, co i jak będą robili w pobliskich drzewostanach – podkreśla Janusz Zaleski.

Presja na poddanie LP społecznej kontroli może, paradoksalnie, zwiększyć się po wprowadzeniu do konstytucji zakazu prywatyzacji lasów, ponieważ perspektywa ich przekazania w prywatne ręce, choć teoretyczna i mglista, nakazywała solidaryzować się z leśnikami, bez względu na takie czy inne wobec nich zastrzeżenia.

– Projekt zmiany konstytucji może liczyć na szerokie poparcie. Jego wartość legislacyjna jest, niestety, wątpliwa, ale posłowie i reprezentanci leśników pracują nad zasadniczym ulepszeniem proponowanych zapisów – wyjaśnia mec. Janusz Zagrobelny, ekspert reprezentującego leśników krajowego sekretariatu NSZZ „Solidarność".

Kluczowy jest pkt  2 projektu, który brzmi: „Lasy stanowiące własność Skarbu Państwa nie podlegają przekształceniom własnościowym, z wyjątkiem przypadków określonych w ustawie".

Dopuszczenie uchylenia konstytucyjnego zakazu dowolną ustawą powoduje, że byłby on właściwie pustym frazesem. Eksperci proponują zatem zapis o treści „Przeniesienie własności lasów państwowych może nastąpić jedynie na podstawie prawomocnego orzeczenia sądu, gdy jest to uzasadnione celami publicznymi lub celami trwale zrównoważonej gospodarki leśnej". Do takich celów należeć może m.in. budowa autostrady lub scalanie powierzchni lasów poprzez np. przekazanie rosnącego wśród pól zagajnika prywatnemu właścicielowi w zamian za grunt przylegający do kompleksu leśnego.

Jubileuszowy rok – u progu lata przypada 90. rocznica powstania Lasów Państwowych – zaczął się dla leśników źle. W styczniu Sejm znowelizował ustawę o lasach, nakładając na LP obowiązek wpłaty do budżetu ?1,6 mld zł  w dwóch rocznych ratach w latach 2014–2015. Od 2016 r.  leśnicy mają odprowadzać do państwowej kasy 2 proc. przychodów ze sprzedaży drewna – będzie to 100–150 mln zł rocznie. Poselski projekt konstytucyjnego zakazu prywatyzacji lasów, nad którym pracują komisje sejmowe, to w tych okolicznościach rodzaj symbolicznej rekompensaty za pozbawienie LP ponad połowy zakumulowanych zysków za ostatnie dziesięć lat, przeznaczonych głównie na inwestycje. Wpłaty na rzecz budżetu nałożone „ustawą daninową" nazwane zostały z miejsca przez leśników domiarem, czyli karnym podatkiem, którym niszczono w PRL prywatną inicjatywę.

Pozostało 93% artykułu
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Świat więcej ryzykuje i zadłuża się. Rosną koszty obsługi długu